Reklama

Dzieci rodzą się z instynktem. Co to oznacza? A to, że drowy malec zawsze w którymś momencie będzie się domagał posiłku i za żadne skarby świata nie pozwoli się zagłodzić. Najlepszym przykładem są niemowlęta. Płaczem domagają się zainteresowania mamy, gdy tylko poczują głód. Ich potrzeba jedzenia nie jest jeszcze „skażona” upodobaniami kulinarnymi. Malec nie zjada dodatkowej porcji kaszki, bo wyjątkowo mu smakuje, ale
dlatego, że jego organizm potrzebuje kolejnej dawki energii.

Reklama

Każde je po swojemu

Syn sąsiadki nie przepada za jedzeniem. Gdyby nie namowy i przekupstwa rodziców, nie tknąłby niczego niemal przez cały dzień. Za to jego siostra to prawdziwa smakoszka. Ma swoje ulubione dania, a wspólne posiłki przy rodzinnym stole to dla niej wielka przyjemność. Jak to się dzieje, że maluchy tak bardzo różnią się apetytem? Zapotrzebowanie na jedzenie to indywidualna
potrzeba dziecka – a przecież każde jest inne.
Apetyt uzależniony jest od czynników takich jak:

  • WIEK
  • PRZEMIANA MATERII (to cecha wrodzona)
  • AKTYWNOŚĆ Ruchliwy malec, który przebywa dużo na świeżym powietrzu zwykle je posiłki lepiej niż jego rówieśnik spędzający cały dzień przed komputerem lub telewizorem.
  • STAN ZDROWIA Kiedy dziecko ma infekcję, jego apetyt (nawet na ulubione dania i łakocie) spada.
  • UPODOBANIA KULINARNE Z wiekiem dziecko zaczyna mieć swoje zdanie w kwestii jedzenia. Upodobania jednak nie są stałe – będą się jeszcze wiele razy zmieniały. Przykładowo jako roczniak może bronić się przed warzywną papką, ale już w przedszkolu najchętniej jeść wyławiane z zupy marchewki.
  • NAWYKI ŻYWIENIOWE (podpatrzone u rodziców). Żadne kazania o tym, ile witamin jest w marchewce i jak zdrowe jest mięsko nie przebiją dobrego przykładu. Nic tak nie zachęci malca do obiadu, jak widok rodziców zajadających się kotletem z surówką.

Czy dobrze żywię moje dziecko?

Takie pytanie zadają sobie zazwyczaj rodzice po pierwszych urodzinach malca. Wtedy bowiem dziecko odwiedza lekarza znacznie rzadziej niż w okresie niemowlęcym (kiedy kontrole są co miesiąc i za każdym razem dziecko jest ważone i mierzone). Nagle zaczyna brakować specjalisty, który podpowie, doradzi. To naturalne, że rodzą się wątpliwości. Co w takiej sytuacji robić, by mieć pewność, że dziecko dobrze się odżywia? Jednym ze sposobów jest prowadzenie „jedzeniowych” notatek.

DZIENNICZEK ŻYWIENIA

Przez cały tydzień zapisuj w nim wszystko, co szkrab zjada. Może się wtedy okazać, że „nic” to jednak jest „coś”(i to niemałe) albo łakomczuszek je sporo, ale tylko w obecności kolegi-grubaska. Gdy dzienniczek nie wyjaśni wątpliwości, warto pójść z dzieckiem do pediatry. (Można też poradzić się lekarza z poradni żywienia lub gastroenterologa.) Jeśli podczas wizyty usłyszysz, że dziecko – mimo kulinarnych ekstrawagancji – jest zdrowe, nie ma powodu do niepokoju. Najwidoczniej je trochę nietypowo, ale stosownie do swoich potrzeb.

To jest ważne!

Pomoc lekarza jest niezbędna, gdy maluch:

  • nie chce jeść i chudnie lub nie przybiera na wadze;
  • nagle ma wilczy apetyt;
  • więcej niż dotychczas pije;
  • jest blady, apatyczny, nadmiernie senny;
  • oprócz zmiany apetytu dokuczają mu jeszcze np.: bóle
    brzucha, głowy, biegunka, nudności, częste siusianie;
  • ma ochotę na coś nietypowego, np. zjada kredę
    lub piasek, liże ścianę.

Kochanie, zjedz coś!

Kiepski apetyt dziecka to zmartwienie wielu rodziców. Im bardziej starają się dogodzić malcowi pichcąc i podtykając smakowite dania ("żeby tylko coś zjadł"), on najczęściej... tym bardziej jest na NIE. Są jednak skuteczne sposoby na małego niejadka.

13 apetycznych rad, by niejadek więcej jadł

Postaraj się, aby posiłki wyglądały apetycznie Dlaczego? Kolorowe, fajnie podane dania zachęcają do jedzenia. Na nieforemny pulpet z łyżką ziemniaków i brejowatą marchewką mało kto ma ochotę. Ale na kotlet "przerobiony" na jeża, którego mordkę tworzą ziemniaki, a kolce pokrojona w słupki marchewka, zawsze się znajdzie kilkuletni amator. Pomysłów uatrakcyjnienia dania jest wiele: kaszka,na której namalowana jest sokiem z malin buzia (oczka, nos, uśmiech i piegi), kanapki z żaglem z żółtego sera i burtą z szynki...
Dbaj o urozmaicenie posiłków Dlaczego? Monotonna dieta osłabia apetyt. Jedzenie w kółko tego samego może doprowadzić do niedoborów żywieniowych (np. za mało żelaza), które tylko nasilą problem. Zresztą, takie jedzenie jest po prostu nudne. Zamiast "zwykłej" smażonej ryby w panierce zaproponuj dziecku raz pulpet rybny, innym razem rybę pieczoną w folii, po grecku, w sałatce albo zapiekaną w sosie z warzywami.
Ucztujcie wspólnie przy jednym stole Dlaczego? Jedzenie w samotności jest nieatrakcyjne. W dodatku towarzystwo innych osób, zwłaszcza smakoszy, pobudza apetyt pozostałych biesiadników. A malec, np. słuchając ciekawej rozmowy mamy i taty, może zapomni, że właśnie wcina zupkę, której przed chwilą nie chciał tknąć.
Unikaj narzekania na apetyt dziecka w trakcie posiłku
Dlaczego? Krytyka zniechęca do jedzenia. Dziecko może też - z przekory - zrezygnować z posiłku, na który miało ochotę. Ogranicz przekąski między posiłkami Dlaczego? Kilka cukierków, herbatniczki, bułeczka albo słodki soczek szybko, ale na krótko zaspokaja głód. W rezultacie dziecko nie chce jeść obiadu, ale godzinę później jest głodne i prosi o... ciasteczko albo chipsy. I błędne koło się zamyka: apetyt słabnie.
Unikaj porównywania apetytu rówieśników Dlaczego? Dzieci, nawet w tym samym wieku, różnią się apetytem. Dlatego porównywanie ich nie ma sensu. Synek sąsiadów je więcej mięsa, za to twój zawsze chętnie np. pije mleko.

Pozwól dziecku jeść samodzielnie Dlaczego? To wielka frajda. Malec czuje się dumny, że sam sobie radzi. Jeśli obawiasz się, że bardzo nabrudzi wokół siebie, połóż na stole zmywalną podkładkę a na podłodze rozłóż ceratę.
Ustalcie stałe pory posiłków Dlaczego? Organizm malca przystosowuje się wtedy do takiego systemu i gdy zbliża się pora posiłku, sam domaga się jedzenia.
Wspólnie szykujcie jedzenie Dlaczego? Własnoręcznie pokrojona marchewka lub zrobiona kanapka smakuje znacznie bardziej.
Pozwól na małe ekstrawagancje przy stole
Dlaczego? Świat się nie zawali, gdy malec połączy ryż z makaronem, zupę popije sokiem, a kanapkę zje... widelcem. Jeśli wykażesz niewielkie zainteresowanie dla jego eksperymentów, pewnie szybko mu się znudzą.
Sięgnij po duży talerz
Dlaczego? Porcja wydaje się wtedy mniejsza. Kolor zastawy też ma znaczenie: czerwony i żółty zaostrza apetyt; niebieski - osłabia.
Zadbaj, aby każdy kęs niejadka był wartościowy Dlaczego? Skoro malec jada niewiele, to przydałoby się, aby to "niewiele" było maksymalnie wartościowe. Jeśli chcesz, aby szkrab nieco przytył, podawaj mu więcej np. kaszy mannej, jasnego pieczywa, roślin strączkowych, tłustych ryb.
Spróbuj... podstępu Dlaczego? Możesz w ten sposób "przemycić" wartościowy składnik. Malec odmawia jedzenia mięsa? Zamiast kotleta zrób szaszłyki, domowego hamburgera, tosty z szynką, dodaj do zupy posiekane mięso. Mleka? Zamień je na jogurt, twarożek, sernik.

MAMY PYTAJĄ

Synek jest energicznym, pogodnym dzieckiem, ale bardzo mało je. Bardzo mnie to martwi. Czy można mu podać jakieś lekarstwo poprawiające apetyt?

To naturalne, że się niepokoisz. Ale jeśli dziecko jest zdrowe, radosne i prawidłowo przybiera na wadze, to najpewniej nic się nie dzieje. Może lepiej małemu na jakiś czas "odpuścić" i nie zamartwiać się jego niechęcią do jedzenia? Sztuczne pobudzanie apetytu działa na chwilę, a potem znów wracamy do punktu wyjścia. Jeśli jednak dziecko słabo rośnie, warto poradzić się lekarza, znaleźć przyczynę osłabienia apetytu i dopiero wtedy zdecydować się na odpowiednie preparaty.

Zosia od miesiąca nie chce niczego tknąć oprócz serka. Odmawia obiadu, kolacji. Je tylko serek!... Co robić?

Być może córka teraz potrzebuje większych porcji wapnia i stąd jej monotonne zachcianki. Jeśli jednak sytuacja dłużej potrwa, to warto spróbować ją zmienić. Najlepiej działać łagodnie, ale stanowczo, np. przedstawiając Zosi dwie inne niż serek (atrakcyjne!) propozycje np. "Wybierz, co wolisz: domową pizzę czy pierożki z owocami". Jeśli sprawa się przeciągnie, warto poradzić się psychologa.

Skarbie, to już trzecia dokładka!

Grubiutkie dziecko wygląda rozkosznie. Szybko jednak dorasta i "fałdki" stają się źródłem kompleksów. Choć wielu osobom wydaje się okazem zdrowia, tak naprawdę jego nadwaga może być przyczyną wielu chorób. Warto więc jej zapobiegać. Podpowiemy ci, jak.
Posiłki to nie leki - nie muszą być precyzyjnie odmierzane. Ale przekarmianie lub pozwalanie łakomczuszkowi na zaspokajanie wszystkich kulinarnych zachcianek przynosi więcej szkody niż pożytku. Wiele malców je za mało owoców i warzyw, a za dużo słodyczy i wysoko przetworzonych produktów, odżywia się nieregularnie. W dodatku rodzice wykorzystują jedzenie jako "uspokajacz" - kiedy malec marudzi, łatwiej dać mu lizaka, niż się z nim pobawić. W Polsce jest coraz więcej dzieci z nadwagą.

Kuchnią rządzi łakomczuszek...

  • Staraj się obserwować dziecko i nie dawać mu posiłków, kiedy tego nie potrzebuje (łatwo pomylić uczucie głodu np. ze zmęczeniem ? w obu przypadkach malec bywa marudny).
  • Najlepiej, aby szkrab jadł o stałych porach i powoli żuł każdy kęs. Nieregularne jedzenie albo opuszczenie posiłku sprawia, że jest głodny jak wilk i szybko zjada podwójną porcję (bo uczucie sytości pojawia się dopiero po ok. 20 min od początku posiłku). Efekt? Żołądek przyzwyczaja się do jedzenia ponad miarę.
  • Dawaj dobry przykład. Dziecko obserwuje zachowania i nawyki rodziców - przyswaja je, tworząc z nich własne normy na całe życie. Jeśli widzi mamę, która codziennie zjada dużo warzyw, i tatę, który aktywnie spędza wolny czas, uczy się zdrowego stylu życia.
  • Unikaj nagradzania malca jedzeniem i "zajadania" emocji. Dziecko pocieszane łakociami nabywa złych nawyków. Gdy dorośnie, podjadanie może stać się dla niego sposobem radzenia sobie z emocjami - zarówno ze złością, jak i euforią.
  • Nie przesadzaj z dosładzaniem i soleniem potraw dziecka. Z badań wynika, że w diecie dzieci jest ich zdecydowanie za dużo (nawet sześciokrotnie ponad normę!). Nadmiar cukru prowadzi do nadwagi, a soli sprzyja, np. nadciśnieniu tętniczemu krwi.
  • Sięgaj po mało przetworzone produkty. Od wędliny ze sklepu lepsze będzie mięso pieczone w domu, kisiel z torebki (ma sztuczne barwniki i aromaty) zastąp owocami ugotowanymi z mąką ziemniaczaną.
  • Wykorzystaj naturalną potrzebę aktywności dziecka. Codzienna aktywność dodaje energii, "pożera" nadmiar kilogramów, reguluje apetyt i poprawia przemianę materii, wpływając korzystnie na cały organizm malca.
To jest ważne!

Odchudzająca dieta? Tylko nie dla dziecka

Jak kwiat wody, tak rosnący stale malec potrzebuje ciągłego dostarczania składników odżywczych. Ich niedobór może prowadzić do anemii, zaburzać wzrost i rozwój umysłowy. Nie wolno więc odchudzać dziecka na własną rękę. Powinno się to odbywać pod czujnym okiem dietetyka, pediatry i psychologa. Nawet wtedy, gdy dziecko ma sporą nadwagę, nie stosuje się drastycznych diet. Jedynie zmienia się sposób odżywiania i tryb życia szkraba, aby rósł i rozwijał się prawidłowo, ale wolniej przybierał na wadze.

Apetyt na słodkie co nieco

Nie ma naprawdę nic złego w tym, że malec zje na deser kawałek szarlotki lub drożdżówkę z owocami lub serem domowej roboty. Oprócz niezdrowego (ale jakże pysznego) cukru, słodkie przyjemności zawierać mogą przecież i cenne składniki. Tak naprawdę chodzi o to, żeby dziecko nie dostawało ich ani za dużo, ani zbyt często. Warto wiedzieć (i pamiętać o tym na co dzień), że łakocie łakociom nierówne - są bardziej i mniej zdrowe.

"Lepsze" łakocie:

  • ciasto domowego wypieku
  • suszone owoce
  • chrupki kukurydziane
  • wafle ryżowe
  • budyń
  • kisiel
  • jogurt owocowy
  • koktajl
  • sorbet
  • herbatniki
  • galaretka
  • czekolada
  • batony z ziarnami
  • jabłko pieczone z cynamonem.

"Gorsze" łakocie:

  • krówki-ciągutki
  • lizaki
  • landrynki
  • ciastka z kremem (zwłaszcza kupowane)
  • pączki.
Reklama

MOJA HISTORIA

Metoda podpatrzona u mam...

...słodycze po szwedzku, czyli zamiast zakazu, podawanie dziecku łakoci, np. raz w tygodniu, w ściśle określonym dniu.
Eliza Boruc ze Szczecina: "Daję swojej córeczce dowolną ilość słodyczy, ale tylko w sobotę po obiedzie. Ten patent się sprawdza - mała już się do tego systemu przyzwyczaiła i nie domaga się słodkości w ciągu tygodnia. Za to w sobotnie popołudnie objada się łakociami do syta."
Asia Jurczyk z Wyszkowa: "Tłumaczę synkowi, że duża ilość słodyczy psuje mu ząbki i sprawia, że nie będzie miał ochoty na swoją ulubioną zupkę. Nie odmierzam mu jednak łakoci z aptekarską dokładnością, bo uważam, że właśnie wtedy stają się czymś wytęsknionym, upragnionym i oczekiwanym. Wolę, aby synek dostawał słodycze 2-3 razy w tygodniu w małych porcjach i miał do nich bardziej "obojętny" stosunek."

Reklama
Reklama
Reklama