Reklama

Pierwsze dni w szkole należą do najbardziej ekscytujących przeżyć w życiu byłego przedszkolaka. Cały poprzedni rok był w zasadzie czekaniem na pójście do pierwszej klasy, rodzice mówili o tym przez całe wakacje, dziadkowie przypominali, że oto zaczął się nowy, poważny etap w życiu małego człowieka. Dlatego nic dziwnego, że czuje się podekscytowany i na ten pierwszy dzwonek czeka z niecierpliwością, choć również trochę się boi. Twoja rola polega na tym, by rozwiać te jego obawy.

Reklama
Nim zadźwięczy dzwonek

Wybierz się z dzieckiem na przechadzkę w okolice szkoły. Być może będziecie mogli wejść do środka, przejść się po jeszcze pustych korytarzach – spróbujcie oswoić nowe miejsce. Przy okazji pokaż dziecku najbezpieczniejszą drogę do szkoły. Uczul je też na niebezpieczeństwo kontaktów z nieznajomymi osobami. Koniecznie zróbcie razem zakupy szkolne, pozwól dziecku wybrać przybory, zeszyty, kolor okładki. Zwróć jednak uwagę na to, by przybory były nie tylko ładne, ale i użyteczne (np. lepiej kupić przezroczystą wyraźną linijkę niż kolorową, z migającym obrazkiem, bo trudniej będzie odczytać cyfry). Opowiadaj pierwszakowi o tym, że uczenie się nowych rzeczy to wspaniałe, ciekawe zajęcie i wiele nowych możliwości: np. nauczy się samodzielnie pisać i będzie mógł napisać maila do babci, a na wuefie nauczy się grać w siatkówkę i będzie mógł konkurować ze starszym bratem. Namawiaj dziecko do podejmowania wysiłku. Tłumacz, że nie wszystko udaje się od razu i że to nie jest nic złego.

Oswajamy szkołę

Pierwszy dzień roku szkolnego to wielkie wydarzenie dla ucznia I klasy. Warto, by rodzice tego dnia wzięli sobie wolne i razem z pierwszakiem poszli do szkoły. Niech wasza pociecha wie, że to ważna chwila dla całej rodziny. Dobrze jest chociaż przez parę dni towarzyszyć dziecku w drodze do szkoły (nawet jeśli znajduje się ona tuż obok domu), może nawet wejść z nim do szatni. Obecność rodzica w tych przełomowych momentach z pewnością podziała na pierwszaka uspokajająco. Pierwsze dni są zazwyczaj przeznaczane na bliższe poznanie się z nauczycielem, kolegami, zwiedzanie szkoły. Jest to czas, gdy dziecko może przynieść do szkoły swoją ulubioną maskotkę (większość nauczycieli na to się godzi) – dzięki temu poczuje się raźniej w tłumie nowych twarzy. Dobrze od samego początku wejść w kontakt z wychowawczynią dziecka, jeśli trzeba – uczulić ją na indywidualne trudności dziecka, np. na leworęczność albo kłopoty ze wzrokiem, które muszą być wzięte pod uwagę, choćby podczas usadzania dzieci w klasie Można nawet zostawić jej swoje numery telefonu: komórkowego i do pracy – tak na wszelki wypadek.

Trudne pierwsze tygodnie

Nie dziw się, że gdy opadnie pierwszy entuzjazm, dziecko zadeklaruje niechęć do chodzenia do szkoły. No bo jak to! Nie ma zabawek, nie można ganiać się po sali i przewracać po podłodze. Nie można ot tak wyjść sobie na siusiu, kiedy akurat się zachce i trzeba całe trzy kwadranse grzecznie siedzieć w jednym miejscu. W dodatku gdy malec próbuje powiedzieć coś do kolegi – pani go ucisza i każe być grzecznym. Wszystkie wymagania są takie nowe! No i w czasie przerwy po korytarzach biega znacznie więcej dzieci niż w przedszkolu. Do tej pory wszystkie zajęcia edukacyjne były wplecione w zabawę. Teraz nauka – zabawa – odpoczynek zostały rozdzielone i twoją rolą jest, by oswoić malca z nową organizacją dnia. Pomóż mu tak rozplanować zajęcia, aby na wszystko wystarczyło mu czasu. Od pierwszego dzwonka staraj się uczyć dziecko punktualności, systematyczności. Przygotujcie stałe miejsce do odrabiania lekcji, do trzymania książek i tornistra oraz przyborów szkolnych. Przez pierwszy rok wspólnie pakujcie tornister na następny dzień zajęć.

Rady mądrego rodzica
Reklama

■ Chwal za każde, nawet drobne osiągnięcie Często nagradzaj, gdy coś się uda lub gdy widzisz, że dziecko do swoich obowiązków podchodzi sumiennie. W razie porażki – stempelka ze smutną chmurką – powtarzaj: „Nie martw się, następnym razem pójdzie lepiej”. Pamiętaj: to nagrody mobilizują do pracy, nie kary.
■ Nie przeciążaj Zostałaś zapewne zasypana rozmaitymi ulotkami zajęć dodatkowych: języki obce, taniec, kung-fu, informatyka... Zapisz swojego ucznia tylko na te zajęcia, które odpowiadają jego uzdolnieniom i zainteresowaniom i pod warunkiem, że samo tego bardzo chce. Spędzanie kolejnych godzin na zajęciach wymagających dyscypliny i skupienia to dla dziecka zbyt duże obciążenie (dwa popołudnia w tygodniu poza domem to dla siedmiolatka naprawdę sporo).
■ Pomagaj, ale z umiarem Emocje towarzyszące pierwszym lekcjom powodują luki w pamięci. Dziecko ma prawo zapomnieć, że pani kazała przynieść papier kolorowy. Dlatego już w szatni podpytaj, co było w szkole i co pani zadała na jutro (wtedy można skonsultować się z koleżanką). Wymień się numerami telefonu z inną mamą. Przyda się, gdy dziecięca pamięć zawiedzie i po powrocie do domu dziecko nie będzie mogło sobie przypomnieć, co trzeba przynieść na plastykę.
■ Zachecaj do... zabawy Aby nauka była źródłem przyjemności, po kilku godzinach spędzonych w szkole, trzeba zjeść obiad i pobawić się przynajmniej godzinę. Najlepiej wyszaleć się i wykrzyczeć na świeżym powietrzu, w ruchu. Do tej pory mały urwis spędzał większość dnia aktywnie. Jeśli więc zaraz po szkole posadzisz dziecko przy biurku, nagromadzona energia nie znajdzie ujścia; będzie potem rozrabiał w szkole, pojawią się problemy z koncentracją. Słabo dotleniony umysł gorzej przyswaja wiedzę. A chciałabyś, żeby dobrze wystartował, prawda? Klocki, ciastolina, przebieranie misiów – nie są, jak sądzisz, złodziejami czasu, ale najlepszym treningiem dla małych palców, które dostały niełatwe zadanie.

Reklama
Reklama
Reklama