Olga Bołądź rozstała się z ojcem syna, jeszcze będąc w ciąży. "Miałam nianię"
Olga Bołądź na blogu Anny Lewandowskiej opowiedziała ze szczegółami trudnych o początkach macierzyństwa i patchworkowej rodzinie, w jakiej wychowuje się jej syn Bruno.
- Kobieta.pl
Olga Bołądź zalicza się do grona gwiazd polskiego show-biznesu, które strzegą swojej prywatności i dość rzadko dzielą się z mediami szczegółami ze swojego życia osobistego. Aktorka znana z ról w takich popularnych serialach jak "Wataha", "Motyw" i "Chyłka. Kasacja" zrobiła jednak ostatnio wyjątek i opowiedziała szczerze o macierzyństwie na łamach parentingowego bloga Anny Lewandowskiej. 36-latka zwierzyła się m.in. z tego, że jej siedmioletni dziś syn Bruno od samego początku wychowywał się w dwóch domach.
- Od kiedy Bruno skończył miesiąc, miałam nianię. Bez niej sobie tego nie wyobrażam… Wiesz, ja syna wychowuję osobno z jego tatą, Brunek ma zarąbiste relacje z nim, są bardzo blisko i bardzo szybko zaczął chodzić do taty na noc, ale gdyby nie niania… Ona przychodziła o 6 czy 8 rano i ja mogłam wtedy spać. Jak szłam na próbę np. na 9, to jeszcze mogłam sobie godzinkę pospać - powiedziała w rozmowie z Katarzyną Burzyńską.
Olga Bołądź stara się utrzymywać z ojcem swojego syna jak najlepsze relacje. Przyznaje z dumą, że ani razu nie pokłóciła się z nim w obecności syna.
- Bruno nigdy nie miał takiego wzorca, że rodzice się nie lubią i to w tej całej sytuacji uważam za nasze największe zwycięstwo, jak i to, że potrafimy się ze sobą dogadać jako rodzice i że się kolegujemy, że potrafimy sobie pogadać i mamy naprawdę spoko stosunki. Dzięki temu mój synek ma łatwiej, natomiast to nigdy nie jest tak samo, jakby rodzice wychowywali go razem. Ale kiedy nie ma normalnej rodziny, na pewno jest lepiej mieć fajny patchwork niż dziecko, które dorasta w konflikcie. Brunek jest od początku chowany w patchworku i wiesz, to jest czasem trudne, widzę, że np. Bruno płacze, nie chce się rozstawać z tatą i to wcale nie znaczy, że nie chce wrócić do domu, do mamy – bo on ma dwa domy – po prostu tęskni za tatą. Na szczęście wszyscy mieszkamy w Warszawie, więc zawsze może do niego zadzwonić na Facetime’ie, tata zawsze może do niego przyjechać i często tak się działo. Kilkanaście razy w jego życiu zdarzyło się też tak, że płakał, mówiąc, że nie chce, żeby tata wychodził, to tata siedział. Tak było i uważam, że on ma do tego prawo. Nie wymyślił sobie takiej sytuacji, taką sytuację zastał, w takiej sytuacji się pojawił, a my jesteśmy za niego odpowiedzialni i staramy się robić wszystko, żeby on był szczęśliwym dzieckiem - opowiedziała aktorka.
Olga Bołądź o ojcu swojego dziecka
Olga Bołądź także po raz pierwszy opowiedziała tak wiele o ojcu swojego dziecka, tajemniczym Rafale.
- Moim zdaniem tata Bruna jest największym jego piewcą, Bruno dostaje od niego wsparcie i miłość. Tata Bruna i jego dziadek są jego największymi fanami. Bruno ma mocne męskie wzorce miłości. Otoczony jest ciepłą, dobrą miłością. Nasz patchwork to jest ekipa i to jest fajne - wyznała.
Aktorka zdradziła też, jakie cechy charakteru Bruno odziedziczył po niej, a jakie po swoim ojcu.
- My jesteśmy do siebie z jego tatą podobni i on jest do nas bardzo podobny. Po tacie ma to, że szybko potrafi się do czegoś zniechęcić, nie będzie siedział i dłubał dopóki mu wyjdzie, ale jak coś mu nie wychodzi, to odkłada. Wtedy trzeba z nim to przegadać i zostawić go z tym, odpuścić ten temat i może do niego kiedyś wróci. Po mnie ma na pewno wyobraźnię, artystyczne podejście do życia i reżyserski zapęd. Bardzo dużo rzeczy organizuje, wymyśla i tworzy, ma 700 pomysłów na minutę, no i jest roztargniony, też po mnie. Ma również talent do grania, ale nie chce być aktorem - powiedziała Bołądź.
Pełną treść rozmowy Katarzyny Burzyńskiej z Olgą Bołądź na temat macierzyństwa znajdziecie na blogu babybyAnn.com.
ZOBACZ: Pomysły na prezent na Dzień Matki na ostatnią chwilę. Skorzystaj z rabatów Szaleństwa Zakupów!
1 z 1
Olga Bołądź o rozstaniu z ojcem swojego syna