Nie pójdę dziś do przedszkola!
Pierwsze tygodnie przedszkola za wami. Myślałaś, że uporaliście się z rozstaniami i lękiem przed nieznanym. Niestety malec, zamiast chętniej bawić się z kolegami, płacze przed wyjściem z domu. Możesz pomóc mu być wesołym przedszkolakiem.
- Krystyna Kochańska, konsult. Magdalena Krowicka, Naj
Zachowanie dziecka jest zrozumiałe. Zetknęło się przecież z nowym miejscem i potrzebuje czasu, by przywyknąć. A przecież nie o wszystkim umie ci powiedzieć. Spróbuj rozszyfrować problem, który utrudnia dziecku zaaklimatyzowanie się.
Nie zostawiaj mnie!
Dla trzy-, czterolatka rozstanie z mamą jest trudne. W tym wieku dziecko nie ma jeszcze wielkiej potrzeby przebywania z rówieśnikami. Ono nadal woli bawić się z mamą, tatą czy nianią, dla których jest oczkiem w głowie. Koledzy – tak, ale gdy mamusia jest w zasięgu wzroku. Jak sprawić, by chętnie zostało w przedszkolu, a ty byś mogła spokojnie pójść do pracy? Zapewnij dziecko, że przyjdziesz po nie np. po podwieczorku i bądź punktualna. Zawsze bezwzględnie dotrzymuj słowa. Pamiętaj, że dla malca godzina to wieczność! A raz oszukane nie będzie ci wierzyć.
Leżakowanie na nie!
Wiele przedszkolaków jest wręcz przerażonych perspektywą położenia się na łóżeczku podczas poobiedniej sjesty. Dlaczego? Bo przebieranie się w piżamkę i konieczność zamknięcia oczek, kojarzy się z zostaniem w obcym miejscu na noc, z dala od domu! Aby uwolnić malca od lęków typu: „A jeśli zasnę i mama mnie nie odbierze?”, spraw mu do spania nie tradycyjną piżamkę, ale lekki dresik lub koszulkę z legginsami. I nie używaj słowa „piżama”, ale strój do leżakowania. Przypominaj też codziennie, że nie musi spać, wystarczy, że położy się koło swojego misia. Tłumacz, że dzięki leżakowaniu będzie miało siłę do zabawy z tobą w domu.
Nikt mnie nie lubi!
Twój synek może cierpieć, bo wchodzi w konflikty z dziećmi. Bo musi dzielić się zabawkami, a w domu wszystkie były dla niego. Córka z kolei czuje się rozczarowana, bo dotąd była księżniczką tatusia, a w przedszkolu nikt nie zajmuje się tylko nią, nikt jej nie rozpieszcza. Zanim kilkulatek zrozumie reguły obowiązujące w grupie, upłynie trochę czasu. Jeśli więc usłyszysz: „Nikt mnie nie lubi”, nie wpadaj w panikę. To zwykle oznacza „Bartek nie dał mi auta na baterie” lub „Kasia ochlapała mnie zupą”. W takich sytuacjach proś dziecko, by opowiedziało, co je wzburzyło. Niewykluczone też, że onieśmielony malec nie wie, jak nawiązać kontakt z przebojowymi maluchami. Dobrym rozwiązaniem jest zaproszenie jednego czy dwójki z nich do domu lub wspólny spacer po parku. Tłumacz też, że nie da się zaprzyjaźnić ze wszystkimi, bo dzieci są różne i lubią różne zabawy.
Pani na mnie krzyczy!
Jeśli wcześniej szkrab był pod opieką spokojnej i cichej babci czy niani, młoda i energiczna przedszkolanka z donośnym głosem może go napawać lękiem. Wytłumacz kilkulatkowi, że pani z całą pewnością nie krzyczy, bo jest zła na dzieci, tylko dlatego, że inaczej taka gromadka by jej nie słyszała. Bo przecież w dużej sali jest inaczej niż w domu i trzeba mówić głośniej.
Batalie przy stole
Przedszkolanki dwoją się i troją, aby dzieci wszystko zjadały. Ale zachęty, czy dokarmianie, może nie spodobać się samodzielnemu malcowi. Nie ma ulubionego talerzyka i kubka. Poza tym kuchnia przedszkolna różni się od domowej. No i emocje nie zawsze pozwalają zjeść z apetytem! Dlatego poproś panie, by nie zmuszały twojego dziecka do jedzenia. Jeśli ono odmawia niektórych potraw, staraj się częściej podawać je w domu. Dziecko ma swoje upodobania i dobrze jest je uszanować.