Nie pójdę do kościoła - bunt nastolatka
„Wypiszcie mnie z lekcji religii!”, „Msze są nudne” – słyszysz od nastolatka. Martwisz się, bo nie wyobrażasz sobie życia bez modlitwy. Zmusić buntownika, by tak ja wy chodził do kościoła, czy poczekać, aż sam zrozumie, że powinien?
- Joanna Zielewska, Naj
Od kiedy sięgasz pamięcią, katechizm był dla ciebie i twoich bliskich życiowym drogowskazem. Całą rodziną od pokoleń celebrowaliście święta, przestrzegaliście postów, a w niedziele, które zawsze były dniami wyjątkowymi, nie mogło zabraknąć mszy świętej. Z drugiej strony wierzysz, że będąc blisko kościoła i trwając w wierze, dziecku łatwiej będzie bronić się przed pokusami, przed złem i agresją. Nic dziwnego, że w tej chwili trudno ci pogodzić się z tym, że twoja nastoletnia pociecha wybiera drogę inną niż ta, którą uważasz za najlepszą.
Dlaczego ucieka?
Postawa na „nie” wobec wiary może przejawiać się rozmaicie. Od rzucania czasem uwag w stylu: „Nie lubię mszy”, po odmowę chodzenia do kościoła w ogóle i deklaracje w rodzaju: „Ja jestem niewierzący”. Zanim zaczniesz martwić się za dwoje, pomyśl, że odwracanie się od kościoła to najprawdopodobniej jeden z przejawów nastoletniego buntu. Młody człowiek odrzuca zasady, które uznają „starzy” – rodzice czy nauczyciele. Nie podoba mu się muzyka, której słuchasz, znajomi, z którymi się spotykasz, dlaczego miałyby mu odpowiadać wartości, w jakie wierzysz? Może być też tak, że poszukujący własnej drogi młody człowiek zainteresuje się innymi religiami lub wyznaniami, które wydadzą mu się bardziej pociągające tylko dlatego, że są nowe. To dość zrozumiałe, że odczuwasz w tej sytuacji smutek i niepokój. Niezależnie jednak od tego, jak będzie rozwijać się sytuacja, pamiętaj, że przymuszanie dziecka do chodzenia na mszę może dać efekt dokładnie odwrotny do zamierzonego. Wprawdzie zmusisz nastolatka do tego, by raz czy dwa poszedł z wami na niedzielną mszę, jednak łamiąc jego wolę możesz doprowadzić do tego, że całkowicie zrazi się do kościoła i do religii i za jakiś czas, gdy już nie będziesz mogła niczego mu nakazać, odejdzie od wiary na dobre. Pamiętaj, że do wszystkich wyborów nastoletniego dziecka, a zwłaszcza tych dotyczących jego wiary, przekonań, formującej się postawy moralnej, trzeba podchodzić z wyjątkowym taktem i wyrozumiałością.
Co możesz zrobić?
● Mów dziecku, co tobie daje wiara. Szczerze, jakbyś mówiła to swojemu przyjacielowi, że łatwiej ci pokonać lęki, wyciszyć się, zebrać myśli, stawić czoło przeciwnościom itp.
● Nie strasz Bogiem. A gdy dziecku coś się nie uda, nie mów: „To dlatego, że nie chodzisz do kościoła”. W nastoletnim dziecku tylko spotęguje to bunt, uzna bowiem, że poza rodzicami i wychowawcami istnieje jeszcze jedna, tym razem nadprzyrodzona siła, która również jest przeciwko niemu.
● Dyskutuj na temat wiary, nawet gdy poglądy pociechy wydają ci się bluźniercze. Nie krytykuj ani nie wyśmiewaj przekonań dziecka. Podsuwaj mu Pismo Święte i sama też je czytaj.
● Nie zmuszaj do chodzenia do kościoła, ale konsekwentnie zachęcaj, podkreślając, że: „Było by milej, fajniej, gdybyśmy poszli razem”.
● Zachęcaj do pójścia do kościoła szczególnie wtedy, gdy twoja pociecha przeżywa trudne chwile (ma kłopoty w szkole, nie może dogadać się z kolegami, przeżywa jakieś zmartwienie).
● Dowiedz się, które dzieci z podwórka bądź z klasy chodzą do kościoła. Wspólne chodzenie, zwłaszcza gdy potem można spędzić razem trochę czasu, bywa skuteczną zachętą.
● Może dziecku dobrze zrobi odmiana? Na przykład inny kościół – może rodzinny (albo z kolegami) wypad za miasto na rowerach albo zwiedzanie starych klasztorów kilka ulic dalej okaże się ciekawsze?