Reklama

Zapewne przebiegasz teraz myślą wszystkie radosne chwile jego dzieciństwa. Tak niedawno trzymałaś na kolanach maleńkiego chłopczyka, prowadziłaś go do szkoły, ubierałaś do pierwszej komunii. Oczywiście, mieliście na pieńku, gdy jako nastolatek zaczął się buntować i wybrał nie tę szkołę, którą dla niego wymarzyłaś. A przed tą Krysią czy Andżeliką, twoją przyszłą synową, pojawiały się inne dziewczyny, tylko do tej pory nie było to nic poważnego.

Reklama
NADCHODZĄ SPORE ZMIANY

Nie ma co udawać, że jest inaczej: większość matek uważa, że młoda żona nie jest w stanie zaopiekować się ich synem tak, jak on na to zasługuje. To matka najlepiej zna swoje dziecko i wie, czego mu potrzeba. Twoje obawy są całkowicie zrozumiałe, to naturalny odruch – po prostu jak każdy boisz się zmian. Jednak zmiana już się dokonała i trzeba się z tym pogodzić. Niechęć z twojej strony to również uczucie naturalne. Żadna matka łatwo „nie odda” swojego dziecka. Jednak, czy tego chcesz czy nie, twój syn jest dorosłym mężczyzną. Przyszłym ojcem rodziny. Tym, który daje wsparcie i ochronę. Dziecku, którego obraz w sobie nosisz, musisz pozwolić odejść, w przeciwnym razie będziesz syna osłabiać. Przy tobie będzie znów wchodził w rolę chłopczyka, a przecież musi znaleźć w sobie siłę, aby zmierzyć się z tym, co szykuje mu los. Od tej chwili w pierwszej kolejności jest partnerem swojej żony, dopiero potem synem. Jest połową pary, nie singlem.

PORZUĆ STARE PRZYZWYCZAJENIA
Reklama

Kupowałaś synowi majtki? Gotowałaś codziennie ulubioną zupę? Cóż, musisz z tego zrezygnować. Powstrzymaj się też przed przyniesieniem mu nowych slipek. Pozwól swojej synowej „nauczyć się” męża, nie zastępuj jej w roli partnerki. Najlepsze, co możesz zrobić, to dać młodym wolność. Krytyczne uwagi pod adresem synowej zachowaj dla siebie. Jeśli syn dostrzeże, że nie lubisz kobiety, z którą się związał, będzie rozdarty. Jeśli żona i matka męża są w konflikcie, mężczyzna między nimi lawiruje, by obie zadowolić. Nadszedł czas, abyś przyjrzała się własnemu życiu. Masz czas dla siebie, czy to cię nie cieszy?

Reklama
Reklama
Reklama