Mały pacjent, duży stres
Sezon grypowy w pełni. Większość rodziców z niepokojem obserwuje swoje dzieci, tropiąc nawet najmniejszą chrypkę i licząc nie wróżące nic dobrego pociągnięcia nosem. Byleby nie zachorowało, bo wtedy cały dom stanie na głowie!
- Małgorzata Wesołowska, Naj
Choroba malucha rzeczywiście wywraca świat do góry nogami. Po pierwsze, zmusza cię do szybkiego zorganizowania opieki nad zakatarzonym smykiem lub wzięcia zwolnienia. Po drugie, dziecko to najgorszy pacjent świata! Jest marudne z powodu gorączki i złego samopoczucia, na dodatek nie chce łykać lekarstw. Musisz się więc przygotować na humory chorej pociechy i walkę o każdą łyżkę syropu. Zapowiada się fatalny tydzień… Aby go przetrwać, spróbuj zrozumieć, co czuje chore dziecko i dowiedz się, jak z nim postępować.
DLACZEGO MNIE BOLI?
Zdaniem psychologów, chorobie dziecka towarzyszy zawsze wiele negatywnych emocji, takich jak lęk, niepokój i złość. To dlatego, że chory smyk nie bardzo zdaje sobie sprawę z tego, co się z nim dzieje. Czasami nie potrafi nawet sprecyzować, co mu dolega. Może np. powiedzieć, że „bolą go włosy”, zamiast poskarżyć się, że dokucza mu ból głowy.
Z powodu bólu głowy, gardła, gorączki traci ochotę na zabawę. I nie potrafi zrozumieć, czemu tak cierpi, dlatego płacze bez powodu. Jest też wystraszony, bo wyczuwa niepokój rodziców. Bada go lekarz, a obok łóżeczka pojawiają się lekarstwa (może wkrótce będą tam leżały strzykawki?). Odreagowuje więc stres, złoszcząc się i lejąc łzy. A że traci poczucie bezpieczeństwa, domaga się twojej obecności.
– Reakcja na dolegliwości jest silniejsza u dziecka niż u dorosłego – tłumaczy psycholog Małgorzata Ohme z Katedry Psychologii Klinicznej Dziecka Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. – Choroba łamie zasadę przyjemności, rządzącą życiem malca, i jednocześnie wiąże się z doświadczaniem bólu, do którego dziecko nie jest przyzwyczajone, więc nie umie sobie z nim radzić.
WIĘCEJ CIERPLIWOŚCI
Chory malec potrzebuje zrozumienia i pocieszenia ze strony rodziców. Dlatego podczas choroby nie przestrzegaj rygorystycznie zasad panujących w waszym domu, zaznaczając, że robisz to tylko do momentu wyzdrowienia.
Dopóki brzdąc ma wysoką temperaturę, zgódź się np. na spanie w waszym łóżku czy dodatkową porcję telewizji. Ulgowo potraktuj niektóre wybryki chorego dziecka, mimo że momentami zachowuje się tak, jakby diabełek w niego wstąpił. Bądź dla niego wyrozumiała, gdy wpada w złość, zalewa się łzami lub wymusza na tobie rzeczy, na które normalnie byś się nie zgodziła. Nie umie jeszcze panować nad emocjami, zwłaszcza gdy źle się czuje.
Zamiast gniewać się na pociechę, zapewnij jej po prostu poczucie bezpieczeństwa i ofiaruj dużą dawkę czułości. Weź zwolnienie i posiedź z malcem w domu. Przytulaj go, opowiadaj bajki i gotuj ulubione przysmaki. Wtedy jego złość i lęk szybciej miną, a ty nie będziesz musiała łamać swoich zasad wychowawczych. – Niech choroba nie kojarzy się dziecku tylko z bólem, ale także z czułością i wzmożonym zainteresowaniem rodziców – radzi Małgorzata Ohme. – Niech ma poczucie, że czas spędzony w łóżku może być fajny, bo wtedy ma mamę i tatę na wyłączność. A dom zamienia się w krainę zabawy, a nie szpital.
Sposoby na nudę
Zamienienie mieszkania w „krainę zabawy” będzie wymagało twojej kreatywności. Zmusi cię do niej zresztą samo dziecko, znudzone leżeniem w łóżku. Możesz, rzecz jasna, kupić malcowi nową zabawkę, np. „Małego doktora”, który oswaja dziecko z chorobą, ale każda zabawka w końcu się nudzi. Trzeba więc samemu wynajdywać zajęcia. Można np. wycinać papierowe serwetki w koronkowe wzory albo przyszyć do palców starej rękawiczki włóczkowe włosy i oczy z guzików, a potem bawić się w teatrzyk. A gdy wszystkie książeczki zostaną przeczytane, warto opowiadać zabawne, rodzinne historie.