Reklama

Nie potrafisz zrozumieć, co takiego jest w tych nasiąkniętych tłuszczem kartonikach, że tak fascynują twoje dziecko. Ty po hamburgerze narzekasz na żołądek i boisz się o figurę. Wiesz dobrze, jakim problemem jest otyłość wśród dzieci w USA, wywołana właśnie przez fast foody. Nic dziwnego, że starasz się trzymać od nich pociechę jak najdalej.

Reklama

SKĄD TA MIŁOŚĆ?

Kilkulatkowi samo jedzenie na mieście wydaje się ciekawsze niż jedzenie przy kuchennym blacie, podczas gdy mama krząta się za plecami. Podoba się mu, w jaki sposób fast foody są podawane: taca, kolorowe opakowania, serwetki, maleńkie saszetki z ketchupem czy kubeczki ze słomkami. Widzi, że nie trzeba potem zmywać. I wygodniej mu jeść rękami niż mocować się z „dorosłymi” sztućcami.

GARŚĆ DOBRYCH RAD

Zamiast omijać szerokim łukiem restauracje typu McDonald’s, spróbuj czerpać z ich doświadczeń, by domowe jedzenie stało się atrakcyjniejsze.
Serwuj podobne dania Zamiast tradycyjnego kotleta usmaż hamburgera z najlepszej mielonej wołowiny. W ciepłej kanapce przemyć sałatę, pomidora, cebulkę. Do tego pełen witamin shake ze świeżych owoców i mleka. Unikaj jedynie sosów pełnych konserwantów i polepszaczy.
Dbaj o oprawę Urządźcie w domu restaurację: wynieś stoliki na balkon, przygotuj kolorowe serwetki oraz plastikowe kubeczki. Możesz wręczyć balonik na zakończenie obiadu. Podaj na kolację miód w miniaturowych jednorazowych kubeczkach zamiast jak zwykle w ciężkim i lepkim słoiku.
Baw się w restaurację Dania ułóż na półmiskach, a potem niech każdy zamawia ulubiony zestaw. Dzieci lubią być pytane o zdanie. Poza tym przynoszenie talerzy z kuchni do stołu uczy samodzielności i ćwiczy zręczność.

WARTO CZASEM ZJEŚĆ COŚ MNIEJ ZDROWEGO

Dzieciństwo to czas kształtowania się nawyków i kulinarnych upodobań. To jeden z powodów, dla których malec powinien próbować różnych potraw. Będzie miał ku temu okazję, jadając nie tylko w domu (na imieninach u cioci, w barze, restauracji). Dobrze byłoby jednak, by twoje dziecko dorastało w przekonaniu, że to, co dostaje w domu, jest najlepsze i najzdrowsze. Postaraj się, by posiłki były jedzone w miłej atmosferze. Nie nakładaj dużych porcji; niejadka to odstrasza i uczy zostawiania resztek na talerzu, łakomczucha – naraża na tycie. Nie karć za zbyt wolne jedzenie czy niejedzenie jakiejś potrawy. Dziecięcy gust się zmienia!

Reklama

NASZE RADY

Jeśli kilkulatek na co dzień je domowe, zróżnicowane posiłki, frytki od czasu do czasu na pewno mu nie zaszkodzą.
Wyjście do fast foodu traktuj jak coś zwyczajnego. Nie w nagrodę! Jedzeniem w ogóle nie można nagradzać (karać też nie).
Rodzice często organizuja w restauracjach kinderbale i nie ma powodu, by twój malec w nich nie uczestniczył. Wybieraj tylko miejsca sprawdzone i czyste, by wyeliminować ryzyko zatrucia.
Nie odmawiaj kategorycznie zjedzenia czegoć na mieście, bo uczynisz z fast foodów zakazany owoc. Będzie kusił bardziej, a malec wykorzysta każdą okazję, by pójść tam np. z nieświadomą zakazu babcią, a potem – z kolegami.
Traktujac fast foody normalnie, z czasem zauważysz, ze fascynacja „plastikowym jedzeniem” minie.

Reklama
Reklama
Reklama