Genialne dziecko? Może twoje?
Talent to prezent od losu. Ale nie będzie miał wartości, jeśli się go nie rozpakuje. Zdolne dziecko jest więc wyzwaniem dla rodziny i nauczycieli.
- Katarzyna Jabłonowska, Naj
W Wólce Dobrzyńskiej wszyscy mówią, że Piotrek Romaniuk to geniusz. Choć ma dopiero 10 lat, wiedzą z chemii czy matematyki prześciga studentów. Całki i pierwiastki to jego świat. Ale talent Piotrka dotyczy nie tylko przedmiotów ścisłych. – Syn ma fenomenalną pamięć. Ostatnio nauczył się 30 słówek z angielskiego w ciągu trzech minut. Podkrada siostrze książkę do hiszpańskiego i za chwilę z nią rozmawia w tym języku – opowiada Wojciech, ojciec chłopca.
Piotrek już od pierwszej klasy podstawówki realizuje indywidualny tok nauczania. Z rówieśnikami spotyka się tylko na muzyce i WF-ie, bo w pozostałych przedmiotach osiągnął już poziom ostatniej klasy gimnazjum. Po raz pierwszy Piotruś zaszokował rodzinę, kiedy miał trzy lata. – Usiadł w fotelu, wziął do ręki gazetę i zaczął czytać na głos poszczególne wyrazy – wspomina Wojciech Romaniuk. – Potem wszystko potoczyło się błyskawicz nie. Nie bawił się samochodzikami, tylko siadał w kącie, brał do ręki encyklopedię i studiował hasła. W wieku pięciu lat czytał „Potop”, poprawiał siostrom w zeszytach błędy ortograficzne, wstawiał prawidłowo przecinki. Wtedy, jako pięciolatek, w pamięci mnożył już przez siebie trzycyfrowe liczby. Nauczył się łamać kody w komputerze i komórkach. Wykasował rodzeństwu gry. Zostawił tylko te, które sam lubił. – Byłem zadziwiony zdolnościami Piotrka, ale i zaniepokojony – przyznaje ojciec chłopca. – Jak wychowywać takie dziecko? Nie chciałem, żeby siedząc w książkach, stracił dzieciństwo.
Trudny maluch?
Od sześciu lat, odkąd zmarła jego żona, Wojciech sam wychowuje piątkę dzieci. Najstarszy syn ma 26 lat. Między nim a Piotrkiem są jeszcze trzy dziewczyny: Magda skończyła polonistykę i wyszła już za mąż, Ala i Ola są w liceum. Przez lata całą rodziną gnieździli się w starym, dwupokojowym domku, a Wojciech budował po drugiej stronie ulicy piękny nowy budynek, który dziś jest już prawie wykończony. Piotruś ma tam już półkę na swoje książki.
Zdolności chłopca przysparzały ojcu tyle samo problemów, co radości. Kłopoty zaczęły się już w przedszkolu. – Panie nie zauważyły, jak syn bardzo prześciga intelektualnie rówieśników, widziały tylko to, że się nudzi i nie chce malować szlaczków z innymi dziećmi – mówi Wojciech. – Bo on siadał z boku i czytał książki przyniesione z domu. Przedszkolanki określały go jako dziecko mało zdolne i trudne. Dopiero kiedy poprosiłem, żeby przeegzaminowały Piotrka z zakresu wiedzy szkoły podstawowej oraz z chemii na poziomie gimnazjum, były zszokowane jego wynikami. W tym okresie zaczęły się moje wędrówki po poradniach psychologicznych. Chciałem, żeby ktoś mi doradził, jak postępować z synem.
Niektórzy straszyli, że jeśli posiądzie w młodym wieku tak poważną wiedzę, może sfiksować, więc... trzeba mu ograniczyć dostęp do książek. Inni, przeciwnie – zalecali, żeby od razu wysłać go do gimnazjum dla wyjątkowych dzieci. Problem w tym, że taka szkoła jest jedna. W Toruniu. – Miałbym go wysłać tak daleko? Do internatu? Wystarczy, że już stracił matkę, nie chciałem, żeby żył daleko od rodziny – mówi Wojciech. – Wiedziałem, że nie chcę wychować geniusza, lecz szczęśliwe dziecko. A Piotruś mimo chłonnego umysłu, emocjonalnie był malutkim chłopczykiem, potrzebował miłości. Na szczęście dyrektorka miejscowej szkoły podstawowej zrozumiała problem i postanowiła mu sprostać. Ustaliła z Wojciechem, że na większość lekcji (m.in. z przedmiotów ścisłych) Piotruś będzie uczęszczał z klasami starszymi. Na pozostałe (np. wf) z rówieśnikami. Plan przyniósł efekt.
Dziś chłopak jest uśmiechniętym dzieckiem. Skromnym. Czyta poważne matematyczne książki, ale i gra w ping- -ponga oraz chętnie spędza czas z rówieśnikami. Nikt nie wie, jak potoczą się dalsze losy chłopca. Czy wyrośnie na drugiego Einsteina, czy też powoli dogonią go rówieśnicy i jego liczne talenty pozostaną tylko wspomnieniem? Wiele zależy od tego, kogo spotka na swojej drodze: w liceum, na studiach...
JAK ROZPOZNAĆ ZDOLNOŚCI?
Dzieci nabywają umiejętności zgodnie z rytmem rozwojowym. Aby wychwycić talenty dziecka, trzeba obserwować, w jakich dziedzinach najchętniej przejawia aktywność. Najwcześniej, już u kilkulatka, pojawiają się zdolności matematyczne i artystyczne, zwłaszcza muzyczne i plastyczne. Trzeba wspierać te zainteresowania, chwalić malucha, starać się jak najmniej krytykować jego prace. Wtedy mamy szanse, że nie będzie to przelotna pasja, która minie za kilka lat. W pierwszych klasach szkoły średniej następuje gwałtowny rozwój możliwosci intelektualnych. Dzieci ponadprzeciętnie zdolne można rozpoznac po tym, że bardzo szybko zapamiętują informacje z dziedziny, która je interesuje i pamietają je bardzo długo. Są ciekawe świata, mają dar obserwacji. Ich dociekliwość nie zna granic i zadają ogromną liczbę pytań, które dorosłych często wprowadzają w zakłopotanie. Potrafią przez dłuższy czas skupić uwagę na tym, co je interesuje, ulubionych przedmiotów uczą się z ochotą i mają dużo pozaszkolnej wiedzy. Zaskakują, wyobraźnia, ciekawymi, oryginalnymi pomysłami i potrafią zawzięcie bronić swoich racji. Dajmy im wtedy dużo autonomii, nie gaśmy tej pasji.