Reklama

Małe dzieci nie odróżniają prawdy od fikcji. Nasłuchały się tylu opowieści o czarodziejach i mówiących zwierzętach, że nie wiedzą, gdzie kończy się rzeczywistość, a zaczyna świat wyobraźni. Jednak fantazjowanie nie jest niepożądanym skutkiem oglądania czy czytania bajek. To etap rozwoju każdego dziecka i ważna umiejętność świadcząca o jego wrażliwości oraz inteligencji. Dlatego, gdy malec uraczy nas jakąś nieprawdopodobną opowieścią, nie nazywajmy jej kłamstwem. Dajmy jednak do zrozumienia dziecku, że traktujemy jego historie jako ciekawe bajki, które samodzielnie wymyślił. Dzięki temu łatwiej mu będzie w przyszłości stawiać granice między rzeczywistością a fikcją.
NIEWIDZIALNY PRZYJACIEL
Duża wyobraźnia dziecka to powód do dumy, ale gdy jest zbyt wybujała, czasami świadczy o tym, że ma ono jakieś problemy. Tak jest choćby z pojawieniem się w życiu malca wyimaginowanych przyjaciół. Zdaniem psychologów, może to wynikać np. z naturalnej potrzeby naśladowania rodziców (rozmawiają przez telefon ze znajomymi, których nie widać), ale bywa też sygnałem, że smyk w ten sposób odreagowuje jakieś emocje. Zabawa z wymyślonym kumplem pomaga dziecku poradzić sobie z jego rozmaitymi problemami, np. z samotnością (gdy stawia pierwsze kroki w przedszkolu) czy brakiem poczucia bezpieczeństwa (gdy rodzice ciągle się kłócą lub pojawia się młodsze rodzeństwo). W takiej sytuacji warto zaakceptować wymyślonego przyjaciela. Nie trzeba udawać, że wierzymy w jego istnienie, ale też nie należy wyśmiewać się z tej zabawy. Poczekajmy, aż malec sam pożegna się ze swoim towarzyszem, gdy ten nie będzie już potrzebny.
CELOWE OSZUKIWANIE
Około 5–6 roku życia dziecko nabywa umiejętność mówienia nieprawdy, czyli świadomego fałszowania rzeczywistości. Zazwyczaj robi to dla osiągnięcia jakiegoś celu, np. zaimponowania rówieśnikom („Mój tata jest mistrzem w skokach narciarskich”), uniknięcia kary („To nie ja stłukłem szklankę”) lub dla jakiejś korzyści („Powiem, że zjadłem już obiad, to dostanę deser”). Takie sytuacje nie są dziecięcym fantazjowaniem, ale kłamstwem, którego nie należy puszczać płazem, ponieważ do mówienia nieprawdy łatwo się przyzwyczaić. Dziecko, które raz oszukało rodziców lub panią w szkole i nie poniosło konsekwencji swojego czynu, będzie robić to dalej. Gdy wreszcie zareagujemy, może być już za późno: okaże się, że mamy w domu kłamczucha, który kłamie nawet bez powodu, bo ma taki nawyk. Dlatego, gdy tylko przyłapiemy swoją pociechę na kłamstwie, dajmy jej do zrozumienia, że nie będziemy go tolerować. Mówmy, że jest złe, pokazując jego skutki (np. „I tak się wyda, że mówisz nieprawdę” lub też „Dzieci nie będą się bawić z kłamcą”). Podkreślajmy, że wolimy przykrą prawdę niż oszustwo. Zatem gdy smyk przyzna się do jakiegoś przewinienia, doceńmy to, np. rezygnując z kary. Uczmy, najlepiej na własnym przykładzie, że istnieją inne sposoby radzenia sobie z kłopotami niż kłamstwo, np. przeprosiny, szczere wyjaśnienie swojego postępowania.
STRASZNE OPOWIEŚCI
Sygnałem do interwencji może być też zamiłowanie dziecka do snucia krwawych i drastycznych opowieści. Mogą one być skutkiem oglądania kątem oka nieodpowiednich dla niego programów telewizyjnych albo przysłuchiwania się opowieściom dorosłych. Finał jest taki, że malec opowiada o straszliwych zdarzeniach, widzianych rzekomo na własne oczy. W takiej sytuacji trzeba bacznie przyjrzeć się programom, które ogląda dziecko i nie rozmawiać przy nim o żadnych tragicznych wydarzeniach. Warto zapytać przedszkolną wychowawczynię, czy maluch nie ma problemów z akceptacją kolegów. Czasami dzieci opowiadają straszne historie, by zaimponować rówieśnikom. Zastanówmy się też, czy pociecha nie chce przyciągnąć w ten sposób także naszego zainteresowania. Może przygnieceni nadmiarem obowiązków poświęcamy jej za mało czasu albo lekceważymy dziecięce problemy?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama