Cenne chwile z dzieckiem
Skłonni jesteśmy uważać, że od ilości czasu spędzanego z dziećmi ważniejsza jest jego jakość. Sądzimy, że w weekend nadrobimy wszystko to, czego nie udało nam się zdziałać podczas pracowitego tygodnia. Zapominamy, że liczy się także sama obecność rodzica.

Mniej więcej do siódmego roku życia dziecka kształtują się zasadnicze cechy jego osobowości. O tym, jakimi jesteśmy ludźmi, w dużej mierze decyduje właśnie nasze dzieciństwo. Ważne jest, czy byliśmy wystarczająco kochani i przytulani. Czy poświęcano nam uwagę i dbano o to, byśmy zaspokajali swoje potrzeby. Czy odpowiadano na nasze pytania i podsycano ciekawość świata. Czy wspierano naszą samodzielność i pozwalano popełniać błędy. Wszystkie te rzeczy: czułość, dotyk, rozmowa, zachęta do samodzielności – nieodłącznie związane są z rodzicami. I jeśli którejś z nich zabraknie, deficyt objawi się w dorosłym życiu.
[adsense]
ZAPRACOWANA MAMA
Pracującej zawodowo i prowadzącej dom mamie, trudno wygospodarować każdego dnia czas tylko dla dziecka. Wcale nie jest jej łatwo poświęcić 10 minut na poczytanie książki malcowi, a potem następne 10 na rozmowę o tym, co się przeczytało. Trudno znaleźć wolną chwilę na grę w chińczyka czy wspólne oglądanie filmu. A jednak warto podejmować taki wysiłek. Tyle że nie przeskoczysz swoich możliwości. Jesteś tylko człowiekiem i masz prawo paść na nos ze zmęczenia i nie poczytać dziecku na dobranoc. Jednakże – zwłaszcza póki dzieci są małe – trzeba tak ustawić priorytety, aby mieć dobry, pewny i jak najdłuższy codzienny kontakt z dzieckiem. Pewnie nie możesz sobie pozwolić na to, żeby natychmiast po powrocie z pracy pobawić się z malcem samochodzikami albo pooglądać książeczkę, bo musisz jeszcze ugotować obiad czy wyskoczyć do sklepu. Natomiast możesz włączać dziecko w swoje działania, nawet to małe. To nic, że jego „pomoc” to tak naprawdę „zawracanie głowy” i właściwie kłopot. Szybciej zrobiłabyś wszystko sama. Tylko, ile stracisz czasu? Pięć minut? Dziesięć? A nakrywając do stołu wspólnie z pięciolatkiem, zyskasz dodatkowe wspólnie spędzone chwile. Ma to jeszcze jeden dobry skutek: pociecha od małego nauczy się brać udział w domowych obowiązkach.
POWINNOŚĆ... ALE MIŁA
Jeśli chcesz, aby czas spędzony z dzieckiem był dla ciebie nie tylko matczyną powinnością, ale i miłym, twórczym zajęciem, nie rezygnuj ze swoich drobnych przyjemności. Niestety, taka już jest nasza natura, że z wyjątkową łatwością składamy siebie na ołtarzu macierzyństwa. Wyrzekamy się swoich pragnień, ograniczamy do minimum potrzeby. A wtedy jesteśmy rozgoryczone. Nasza frustracja przekłada się natychmiast na stosunek do dziecka: szybko tracimy cierpliwość, pokrzykujemy. Jest na to jedna rada: spędzając czas ze swoją pociechą, postaraj się robić także te rzeczy, które sprawiają frajdę i tobie. Nic przecież złego się nie stanie, jeśli zabierzesz ze sobą malca do fryzjera.
WEEKENDOWY LUZ
Szczęśliwie jest jednak taki czas, kiedy możemy być razem właściwie bez ograniczeń i robić same miłe rzeczy. To dni wolne od pra pracy, kiedy wspólnie wylegujecie się w łóżku niemal do południa, bo przecież lepiej pobaraszkować w pościeli, niż natychmiast brać się do porządków. Idziecie całą rodziną na długi spacer (to na pewno lepsze, niż przesiadywanie przed telewizorem) albo snujecie się wzdłuż morskiego brzegu i szukacie bursztynów. Małemu dziecku nie są potrzebne superatrakcje. Dla niego w pewnym sensie cały świat jest atrakcją, ponieważ go jeszcze dobrze nie poznało. Dlatego wspólne leżenie na brzuchu w trawie i przyglądanie się biedronkom, żuczkom dla czterolatka może być o wiele bardziej fascynujące niż gra komputerowa. Gdy tylko możesz, bądź więc dla dziecka. Słuchaj tego, co mówi. Buduj przyjaźń. Rodzic, choć powinien być przede wszystkim rodzicem – tym, który wspiera, kształtuje, zaspokaja potrzeby – może być także przyjacielem dziecka. To wiele ułatwia.
JAKOŚĆ CZY ILOŚĆ
Bardzo często słyszymy, że w kontaktach z dziećmi liczy się jakość spędzanego wspólnie czasu, a nie jego ilość. Stwierdzenie to jest słuszne, ale przede wszystkim w odniesieniu do starszych dzieci. Te najmłodsze potrzebują po prostu wspólnego bycia z rodzicami. Dla nich ważniejsza jest ilość czasu. W miarę dorastania zaczynają cenić sobie bardziej jego jakość. Większe dla nich znaczenie ma spędzanie z rodzicami wolnych chwil w konkretny sposób (np. rozmowy przy kolacji, wspólna wyprawa do sklepu po trampki). Dzieci są małe tylko przez moment. Potem ruszą w świat swoją drogą i nie nadrobi się tego, co wcześniej przegapiliśmy. Warto o tym pamiętać.