Lubię podróże ale mój organizm, niestety, nie
Do niedawna najmodniejszym kierunkiem był Egipt. Ostatnio coraz chętniej latamy do Azji i obu Ameryk. Nadal dość często zdarzają się nam samochodowe wojaże po Europie. Na co więc zwracać uwagę, by długa podróż nie odbiła się na naszym zdrowiu?
- Joanna Zagdańska, Claudia
PODCZAS DŁUGIEJ JAZDY WALCZĘ, ŻEBY NIE ZASNĄĆ ZA KIEROWNICĄ
Senność za kółkiem bywa przyczyną co trzeciego wypadku. Dopada nas nie tylko nocą, ale też między godziną 15 a 17, gdy po kończącym się dniu zmęczony organizm domaga się drzemki. W tych godzinach lepiej nie siadać za kółkiem.
Wykazano, że po 3 godzinach prowadzenia auta non stop w nocy reagujemy tak, jakbyśmy mieli pół promila alkoholu we krwi.
To wyniki badania polegającego na obserwacji i nagrywaniu samochodów jadących autostradami po północy. Znużeni kierowcy popełniali te same błędy, co ci, którzy byli na małym rauszu. Z każdą kolejną godziną spędzoną za kółkiem trudniej im było panować nad autem. Jaki stąd wniosek? Nocą bez przerwy można siedzieć za kierownicą nie dłużej niż 2 godziny. Potem, by odzyskać siły na kolejne dwie, konieczna jest kilkunastominutowa przerwa. Wtedy najlepiej regeneruje drzemka. Można też pójść na krótki spacer, który bywa skuteczny, ale przy chłodnej, rześkiej pogodzie. Ostatnio na cenzurowanym znalazły się napoje energetyzujące, zwłaszcza z tauryną (informacja o niej jest na opakowaniu). Po ich wypiciu przez 30 minut do godziny czujemy przypływ energii. Niestety, potem zmęczenie powraca, i to z dużo większą siłą, a co najbardziej niepokojące – wydłuża się czas reakcji. Uważajmy też na kawę. Po niej dłużej – do dwóch godzin – bywamy rześcy, ale gdy przestaje działać, szybko przychodzi znużenie. Potem, by odzyskać wigor, trzeba wypić kolejną, już mocniejszą porcję małej czarnej. To z kolei grozi przedawkowaniem kofeiny, co objawia się pobudzeniem i kołataniem serca.
1 z 8
a
Do niedawna najmodniejszym kierunkiem był Egipt. Ostatnio coraz chętniej latamy do Azji i obu Ameryk. Nadal dość często zdarzają się nam samochodowe wojaże po Europie. Na co więc zwracać uwagę, by długa podróż nie odbiła się na naszym zdrowiu?
2 z 8
DOSKWIERA MI JET LAG – BARDZO ŹLE ZNOSZĘ ZMIANY STREF CZASOWYCH
Wystarczy kilka sekund, by przestawić zegarek, ale na „akceptację” pełnej zamiany dnia z nocą po tym, jak w krótkim czasie pokonamy tysiące kilometrów, organizm potrzebuje 3–4 dni. Poranek w nowym miejscu postrzega jak wieczór i zamiast tryskać energią, przez pierwszą część dnia przygotowuje się do snu. Spowalnia się praca serca, obniża temperatura ciała oraz ciśnienie krwi, więc pojawiają się symptomy nazywane jet lag: czujemy się zmęczeni, mamy kłopoty z koncentracją, boli nas głowa. O 20 proc. wolniej wracamy do formy po locie z zachodu na wschód, gdy „gubimy” kilka lub kilkanaście godzin, niż w przeciwną stronę. Zdaniem lekarzy, chcąc poradzić sobie z zespołem jet lag popełniamy kilka błędów. Najbardziej przykre w skutkach bywa zażywanie leków nasennych, kiedy w środku nocy jesteśmy rześcy. Potęgują one bowiem znużenie w ciągu dnia. Podobnie jest z piciem kawy i napojów energetyzujących, gdy chce się nam spać. Działają krótko, a potem ze zdwojoną siłą powraca senność. Istnieje jednak kilka sposobów, by uniknąć syndromu jet lag i szybciej wejść w nowy rytm nocy i dnia. Po pierwsze: śpijmy podczas lotu z zachodu na wschód. Natomiast w podróży z Europy do Ameryki przeciwnie – starajmy się nie zmrużyć oka. A do tego jak najmniej jedzmy. Udowodniono, że przy głodzie łatwiej opanować senność. Po drugie: za remedium na jet lag uchodzi melatonina (do kupienia w aptece bez recepty). Hormon ten ułatwia zasypianie. Po locie na zachód zażywa się przed snem po 5 mg melatoniny przez 4 dni. Kiedy lecimy na wschód, dodatkowe 5 mg trzeba już wziąć przed wejściem do samolotu.
3 z 8
PO DŁUGIM LOCIE SAMOLOTEM ZAWSZE MAM OPUCHNIĘTE NOGI
Lekarze nazywają to syndromem klasy ekonomicznej. Wybierając bowiem tańsze miejsce w samolocie, musimy się liczyć z tym, że fotele będą ustawione blisko siebie. A to nie pozwala swobodnie wyprostować nóg. Wystarczy godzina spędzona w takiej pozycji, by krew w kończynach zaczęła krążyć wolniej, a wokół kostek i na łydkach pojawiły się obrzęki. Jeśli lot trwa dłużej niż 3 godziny, znacznie rośnie ryzyko zakrzepów w naczyniach. Ale na wszystko jest rada. Siedząc, starajmy się ruszać nogami, a co pół godziny wybierzmy się na spacer po pokładzie. Poza tym na podróż włóżmy lekkie, przewiewne ubranie, w którym się nie przegrzejemy. Ciepło spowalnia krążenie i dlatego puchną nogi. I kolejna kwestia: przed zakrzepami chroni heparyna, którą wstrzykuje się w brzuch godzinę przed odlotem. Zastrzyk można zrobić samemu lub w punkcie medycznym na lotnisku, jednak lek musimy mieć ze sobą (kupuje się go na receptę). Heparynę zaleca się każdemu, kto wcześniej cierpiał na zapalenie lub zakrzepicę żył oraz osobom z nadwagą, otyłością, cukrzycą i miażdżycą. Ryzyko zakrzepicy bywa większe u kobiet, które samoistnie poroniły i biorących estrogeny (hormonalna antykoncepcja czy terapia zastępcza). W każdym wypadku decyzję co do stosowania heparyny u takich osób podejmuje ginekolog. Nie podaje się jej kobietom, które regularnie miewają obfite miesiączki, a także w trakcie okresu, ponieważ nasila krwawienie. Przeciwwskazaniem jest również aktywna choroba wrzodowa żołądka czy dwunastnicy.
4 z 8
PODCZAS STARTU I LĄDOWANIA BOLĄ MNIE I ZATYKAJĄ MI SIĘ USZY
Wynika to z gwałtownych zmian ciśnienia atmosferycznego, które najsilniej odbiera błona bębenkowa (to delikatna i unerwiona membrana znajdująca się w środku ucha). Boli, gdy jest uciskana przez powietrze zarówno od środka, gdy samolot wznosi się do góry, jak i od zewnątrz w trakcie schodzenia do lądowania. Czasem przykre odczucia utrzymują się przez całą podniebną podróż. Uszy powinny się odetkać i przestać boleć w ciągu 5 godzin po wylądowaniu. w przeciwnym razie należy pójść do laryngologa. Skłonność do ich zatykania się zwykle wynika z kłopotów ze zdrowiem, np. świadczy o przewlekłym zapaleniu zatok czy przerośniętych migdałkach podniebiennych. Nieprzyjemne doznania nasilają się, gdy z powodu alergii czy przeziębienia zakatarzeni lecimy samolotem. Jest kilka metod, dzięki którym uszy nie będą się blokować. Amerykanie zalecają żucie gumy i jedzenie popcornu. Chodzi o to, by nieustannie otwierać usta (z uchem łączy je przewód – trąbka Eustachiusza), co wyrównuje ciśnienie po obu stronach błony bębenkowej . Ten sam efekt daje ciągłe ziewanie i włożenie specjalnych zatyczek do uszu EarPlanes (dostępne w aptece i na lotnisku). Uwaga, nie nadają się do tego zwykłe korki chroniące przed hałasem.
5 z 8
KIEDY PROWADZĘ NOCĄ, BARDZO SZYBKO MĘCZĄ Mi SIĘ OCZY
Mniej ostre kontury i trudne do rozróżnienia kolory – tak odbieramy świat, gdy zapadnie zmrok. Zmusza to oczy do intensywnego wysiłku. Dodatkowo się męczą, bo razi je światło samochodów jadących z przeciwka czy latarń i neonów na poboczu. Dobrym wyjściem są specjalne okulary do jazdy nocą. Mogą to być klasyczne bezbarwne lub delikatnie żółte szkła, które pokrywa antyrefleksyjna powłoka (jeśli nie mamy wady wzroku, kupmy zerówki). Unikamy wtedy oślepiania, bo ostre światło zostaje odbite. Innym, nieco droższym rozwiązaniem są okulary z blue blockerem. Poprawiają one kontrast widzenia nie tylko nocą, ale też podczas mgły czy deszczu. Do prowadzenia auta po zmierzchu nie należy używać okularów typu drivewear, które z powodu systemu fotochrom przyciemniają się pod wpływem światła. Żeby okulary do jazdy nocą spełniły zadanie, mózg wcześniej musi się do nich przyzwyczaić – przez tydzień przed planowaną podróżą nosi się je godzinę co wieczór. Pamiętajmy też, że po zmroku oczy wolniej się męczą, kiedy złagodzimy podświetlenie kokpitu. Powinno być w bursztynowym, żółtym lub zielonym kolorze. Zbyt jaskrawe, mocniejsze niż to, które dociera z zewnątrz samochodu, przykuwa uwagę kierowcy i dekoncentruje go.
6 z 8
MÓJ KRĘGOSŁUP DAJE ZNAĆ PO KILKU GODZINACH SPĘDZONYCH ZA KÓŁKIEM
Jazda samochodem oznacza pasmo miniturbulencji. Wszelkie wibracje powodują, że w kręgosłupie, jak w pracującej sprężynie, nieustająco przysuwają się i odsuwają od siebie kręgi. Ich ruch amortyzują znajdujące się między nimi dyski, ale nawet jeśli są one zdrowe, działają mniej sprawnie, gdy za długo siedzimy w jednej pozycji . W efekcie podrażniane są nerwy, stąd ból pleców i kolan. Z reguły, kiedy spędzamy wiele godzin w samochodzie, zanim kręgosłup da się nam we znaki, najpierw zaczyna boleć głowa. To sygnał, że już zmęczyły się mięśnie karku i szyi. Zbyt napięte, uciskają naczynia krwionośne, co utrudnia przepływ w nich krwi. Gdy mózg jest lekko niedotleniony, czujemy narastający, tępy ból głowy. Zdaniem ortopedów tylko regularne przerwy w podróży odciążają plecy. Wystarczy co godzinę zatrzymać się na 5 minut na krótki spacer i lekką gimnastykę (skłony, przysiady). Z kolei rehabilitanci polecają różnego typu akcesoria na fotele samochodowe dla pasażerów i kierowcy (więcej na stronach www.ulgadlakregoslupa.pl, www.kuliksystem.pl). Mogą to być profilowane nakładki podpierające plecy i pośladki czy nowość – maty z wbudowanymi wibrującymi elementami, które masują plecy. Szyję warto opierać na poduszce rogaliku.
7 z 8
OD DZIECKA CIERPIĘ NA CHOROBĘ LOKOMOCYJNĄ
Może objawiać się tylko lekkim bólem i zawrotami głowy, ale zwykle po kilku minutach jazdy samochodem czy autobusem bledniemy, pocimy się i mamy silne nudności. Często ktoś, kto jako pasażer ma objawy choroby lokomocyjnej, nie odczuwa żadnych dolegliwości, gdy sam prowadzi samochód. Dlaczego tak się dzieje, do końca nie wiadomo. Niewykluczone, że będąc za kierownicą, całą uwagę skupiamy na prowadzeniu auta, a nie bodźcach, które wywołują „zamęt” w głowie. Znaczenie ma też ułożenie ciała: kierowca siedzi prosto w stabilnej pozycji. To samo zaleca się osobom, którym doskwiera choroba lokomocyjna. Ważne jest też miejsce – najlepiej, by było jak najdalej od okna. Przy czym w autobusie warto siadać za kierowcą, w pociągu w pierwszym wagonie za lokomotywą, w samolocie zaś jak najbliżej skrzydeł. Pół godziny przed planowaną podróżą można zażyć lek przeciwwymiotny. Najskuteczniejszy jest syntetyczny Aviomarin, ale często powoduje senność, kłopoty z koncentracją i może obniżać ciśnienie krwi. Bezpieczniejsze są środki z imbirem (Lokomotiv, Avioplant), bo jedynie rozgrzewają i wyciszają żołądek.
8 z 8
PODCZAS DŁUGIEJ JAZDY WALCZĘ, ŻEBY NIE ZASNĄĆ ZA KIEROWNICĄ
Senność za kółkiem bywa przyczyną co trzeciego wypadku. Dopada nas nie tylko nocą, ale też między godziną 15 a 17, gdy po kończącym się dniu zmęczony organizm domaga się drzemki. W tych godzinach lepiej nie siadać za kółkiem. Wykazano, że po 3 godzinach prowadzenia auta non stop w nocy reagujemy tak, jakbyśmy mieli pół promila alkoholu we krwi. To wyniki badania polegającego na obserwacji i nagrywaniu samochodów jadących autostradami po północy. Znużeni kierowcy popełniali te same błędy, co ci, którzy byli na małym rauszu. Z każdą kolejną godziną spędzoną za kółkiem trudniej im było panować nad autem. Jaki stąd wniosek? Nocą bez przerwy można siedzieć za kierownicą nie dłużej niż 2 godziny. Potem, by odzyskać siły na kolejne dwie, konieczna jest kilkunastominutowa przerwa. Wtedy najlepiej regeneruje drzemka. Można też pójść na krótki spacer, który bywa skuteczny, ale przy chłodnej, rześkiej pogodzie. Ostatnio na cenzurowanym znalazły się napoje energetyzujące, zwłaszcza z tauryną (informacja o niej jest na opakowaniu). Po ich wypiciu przez 30 minut do godziny czujemy przypływ energii. Niestety, potem zmęczenie powraca, i to z dużo większą siłą, a co najbardziej niepokojące – wydłuża się czas reakcji. Uważajmy też na kawę. Po niej dłużej – do dwóch godzin – bywamy rześcy, ale gdy przestaje działać, szybko przychodzi znużenie. Potem, by odzyskać wigor, trzeba wypić kolejną, już mocniejszą porcję małej czarnej. To z kolei grozi przedawkowaniem kofeiny, co objawia się pobudzeniem i kołataniem serca.