Gimnastyka życia - Anna Lewandowska
Karate to postawa życiowa, nieustanne dążenie do celu, którym jest zwycięstwo nad sobą. Dzięki niemu odkryłam, że lenistwo nie istnieje. Jest tylko brak właściwej motywacji.
- Justyna Kumanowska, Claudia
Istotą pasji Ani Lewandowskiej jest pozdrowienie: „Bądźcie zdrowi!”. – Właśnie zdrowy tryb życia próbuję propagować na swoim blogu, na spotkaniach, obozach i treningach. Wielu ludzi w krajach, które nazywamy cywilizowanymi, przypomina sobie o nim dopiero wtedy, gdy zdrowie zaczyna szwankować.
– Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że złym stylem życia prowokują choroby, często ciężkie: np. otyłość, podwyższony cholesterol, cukrzycę, nadciśnienie, problemy krążeniowe. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że ich złe samopoczucie – bezsenność, lęki, apatia, trudności w nauce i pracy, także te z podejmowaniem decyzji, i wiele innych dolegliwości bardzo oddziałujących na codzienność – to efekt dwóch rzeczy: złej diety i braku aktywności fizycznej – twierdzi Anna.
To sport nauczył ją, jak dbać o ciało, co jeść, a czego unikać. – Kiedy miałam 10 lat, mama zapisała mnie na karate. Z początku to była zabawa. Pełna nieskończonych pokładów energii dziewczynka mogła wreszcie wyszaleć się ruchowo w niesamowitej atmosferze, jaką daje trening karate tradycyjnego. Jako zbuntowana nastolatka wyładowywałam na macie nadmiar emocji.
Trenerka personalna. W sporcie jest od 15 lat. Reprezentantka Polski w karate tradycyjnym, wspólnie z kolegami z kadry zdobyła mistrzostwo świata. – Sport pomógł mi w życiu, wychował – mówi dziś. – Nauczył szacunku dla innych, dyscypliny wewnętrznej, wiedzy o sobie, wytrwania w dążeniu do celu. Nic jednak nie jest za darmo. Ciężko pracuję, żeby utrzymać się na tej drodze, ale ta praca daje mi ogromną satysfakcję. Karate dla mnie to pewna postawa życiowa, rodzaj nieustającego dążenia do celu, którym jest nie zwycięstwo nad przeciwnikiem, lecz nad sobą.
Jej przemiana na tyle ją zaciekawiła, że zaczęła szukać odpowiedzi na pytania: co wpływa na nasze zdrowie? jak żyć, aby jak najdłużej być zdrowym? – Dużą wiedzę dały mi studia w warszawskiej AWF oraz podyplomowe z zakresu dietetyki i żywienia. Szukając dalej, trafiłam na praktyków – lekarzy i dietetyków, którzy zechcieli podzielić się ze mną swoimi spostrzeżeniami. Współpracuję z autorytetami w tej dziedzinie. Powoli stałam się doradcą dla przyjaciół i znajomych. I ciągle się doszkalam. Przede mną studia doktoranckie.
Na swoim blogu „Healthy plan by Ann” (www.hpba.pl) niemal codziennie stara się przekazywać informacje o zdrowym stylu życia: właściwym odżywianiu, aktywności fizycznej i równowadze wewnętrznej. – Sama przygotowuję posiłki, które prezentuję na blogu. Odkryłam w sobie duszę eksperymentatora i tylko czasem żałuję, że nie mam więcej czasu, aby zrealizować wszystkie kulinarne pomysły. Staram się pokazać, że zdrowe odżywianie to obfitość kolorów i smaków na talerzu. I choć zdrowa żywność bywa droższa od przetworzonej, jest tego warta.
Na moim blogu w większości przepisów głównie są warzywa i zboża, o których trudno powiedzieć, że są drogie. Zdziwiła mnie sugestia, że prezentuję śniadania za 40 zł. Zapraszam na blog, można sprawdzić! Jasne, że zdarza mi się polecać egzotyczne produkty. Wychodzę z założenia, że skoro są zdrowe i mało popularne, warto, żeby czytelnicy o nich się dowiedzieli. Ostatnio propaguję nasiona chia, które są wspaniałym źródłem kwasów tłuszczowych omega-3 i omega-6, witamin, minerałów, przeciwutleniaczy. Ale to tylko propozycja – mówi Anna.
Co chce osiągnąć? – Żeby czytelnicy uwierzyli, że zmieniając styl życia, zmienią codzienność. Mam sygnały od osób, które przeszły na „jasną stronę mocy” i pozbyły się np. trudności z porannym wstawaniem, senności w połowie dnia. Ci, którzy regularnie trenują, twierdzą, że ich życie nabrało barw. Uwierzyli w siebie, w swoją siłę. Wiadomo, jeśli człowiek wie, że ma w sobie moc, to góry przeniesie!– opowiada z pasją Anna.
Motywowanie do zmian i do wytrwania w postanowieniu to kolejna sprawa, z którą Ania mierzy się na blogu. – Odkryłam, że lenistwo nie istnieje. Jest tylko brak właściwej motywacji – śmieje się. – Wielu sprawia trudność przekonanie siebie, swojego umysłu i opornego ciała do zmian nawyków, które kształtowały się przez całe życie. Tym bardziej że wokół jest tyle pokus... Kanapa mówi: „Usiądź, nie idź na matę”, batonik woła: „Zjedz mnie, raz nie zaszkodzi!”, a nami steruje strach przed wysiłkiem, porażką. Najpierw więc warto zrobić porządek w głowie i uświadomić jej, że ciało, które ją nosi, mamy jedno. Nie da się go wymienić. Dlatego trzeba je szanować i hołubić. Zapewniać właściwe paliwo, świeże powietrze i odpowiednią porcję snu. Ciało i tak jest cierpliwe – tyle znosi! Nikt nie zadba o nie lepiej niż my sami. A pokusy? Gwarantuję, że gdy się poprzestawia w głowie, to wiele z nich przestanie istnieć. Słodycze można zrobić samemu – będą z dobrą energią i smaczniejsze niż ze sklepu – przekonuje. Co robi, gdy ma słabszy dzień?
– Wyobrażam sobie siebie po wykonaniu zadania i jak wtedy wspaniale się poczuję. To daje moc. Czasem proszę jednak o wsparcie kogoś z rodziny lub znajomych. Wstyd żaden, a otrzymana porcja energii bezcenna. Zrewanżuję się, pomagając komuś następnemu.
Ma świadomość, że do swoich poglądów nie przekona wszystkich. – Na szczęście trenerów, blogów, portali i artykułów o zdrowym stylu życia jest coraz więcej, mam więc nadzieję, że jeśli nie ja, to ktoś inny przekona Polaków do zdrowego stylu życia i ćwiczeń. Liczy się przecież efekt – podkreśla Anna Lewandowska.