Reklama

Kobiece serce wygląda tak samo jak męskie. Jest tylko odrobinkę lżejsze i położone nieco wyżej. Co je zatem różni? Inaczej reaguje na stres i wysiłek fizyczny. Trochę inaczej też choruje. Dlaczego? Powód jest właściwie jeden – hormony. To one wpływają na stan kobiecego serca.

Reklama
Pod opieką hormonów

Serce kobiety „dostaje fory” od natury tylko w okresie rozrodczym. Jest wówczas, tak jak cały układ krążenia, pod szczególną ochroną estrogenów, żeby mogło sprostać trudom ciąży i porodu. Musi być w znakomitej formie, żeby zapewnić dostawę tlenu i substancji odżywczych zarówno kobiecie, jak i dziecku. Pod koniec 30. tygodnia ciąży pompuje o 40% krwi więcej niż zazwyczaj. W czasie porodu każdy skurcz macicy zmusza je do zwiększenia pracy o dalsze 20%. Jednak opieka ze strony estrogenów słabnie w miarę zbliżania się do menopauzy. Rośnie wtedy stężenie cholesterolu całkowitego, cholesterolu LDL (tzw. złego) oraz trójglicerydów, które estrogeny utrzymywały w normie. Spada natomiast poziom mającego korzystne działanie dobrego cholesterolu. Ale winne są nie tylko same hormony, także nasz tryb życia, sposób odżywiania, nałogi. Sercu szkodzi siedzący tryb życia, otyłość, nadmiar tłuszczów zwierzęcych w diecie, palenie papierosów, a także życie w ciągłym pośpiechu i stres.

Kontrolne badania

Niezależnie od tego, ile masz lat, dbaj o swoje serce. Ono przez długi czas może nie dawać sygnałów, że coraz trudniej mu się pracuje, bo masz nadciśnienie, wysoki poziom cholesterolu. Ty zaś nie czujesz, że coś złego się dzieje. Nadciśnienie i miażdżyca przecież nie bolą. Dla własnego spokoju poddawaj się zatem niektórym badaniom.
Mierz ciśnienie. Możesz to robić samodzielnie w domu aparatem elektronicznym (łatwo się nim posługiwać) lub w przychodni.
Sprawdź cholesterol. By dowiedzieć się, co słychać w sercu, poproś o skierowanie na badania krwi (powinnaś je wykonywać przynajmniej raz na 3 lata). Warto przede wszystkim sprawdzić poziom trójglicerydów i cholesterolu nie tylko całkowitego, ale także złgo (LDL) i dobrego (HDL). LDL odkłada się w naczyniach krwionośnych w postaci złogów, które zwężają ich światło. HDL natomiast usuwa go ze ścian naczyń i przenosi do wątroby. Odpowiednia poroporcja pomiędzy tymi rodzajami cholesterolu ma więc duże znaczenie. Za niski poziom HDL, a za wysoki LDL oznacza, niestety, że w twoim organizmie rozwija się miażdżyca. Z kolei trójglicerydy to cząsteczki tłuszczu, które sprzyjają tworzeniu się zakrzepów. Warto też sprawdzić poziom cukru (glukozy) na czczo. Badanie to pozwala wcześnie wykryć cukrzycę, która należy do tzw. chorób metabolicznych (nadciśnienie, otyłość, choroba niedokrwienna serca). Tworzą one system naczyń połączonych. Jedna wpływa na rozwój drugiej. Podwyższony poziom glukozy we krwi działa więc bardzo niekorzystnie na cały układ krążenia.

Co mu smakuje?
Reklama

Niekoniecznie to, co sprawia największą przyjemność twojemu podniebieniu. Postaraj się więc nieco zmienić dietę, żeby dobrze służyła sercu.
Co powinnaś jeść?
Produkty zbożowe: 5–6 razy dziennie. Najlepsze są te z pełnego ziarna, bo zawierają najwięcej błonnika. Wychwytuje on cząstki cholesterolu z pożywienia i zapobiega ich wchłanianiu.
Warzywa i owoce: 5 razy dziennie. Są bogatym źródłem błonnika, a także przeciwutleniaczy (m.in. beta-karotenu, witamin C i E, fl awonoidów). Mają też witaminy rozkładające homocysteinę (uszkadza naczynia krwionośne, przyczyniając się do miażdżycy).
Tłuste ryby morskie: 2–3 razy w tygodniu. Obfitują w kwasy tłuszczowe omega-3, które zmniejszają stężenie trójglicerydów, działają przeciwzakrzepowo i obniżają ciśnienie. Jeśli nie jesz ryb, zastąp je siemieniem lnianym, które również ma kwasy omega-3.
Orzechy i strączki: 4–5 razy w tygodniu. Warzywa strączkowe, oprócz błonnika, zawierają sporo białka, więc możesz nimi częściowo zastąpić mięso. Orzechy zaś mają dużo ważnego dla serca magnezu. Minerał ten zmniejsza ryzyko zaburzeń rytmu serca.
Napoje: 8 szklanek dziennie. Płyny rozrzedzają krew. Wypijaj co najmniej 1,5 litra dziennie. Oprócz wody mogą to być, np. soki.

Reklama
Reklama
Reklama