Reklama

Jeszcze tak niedawno wydawało mi się, że łaskawy los nareszcie się do mnie uśmiechnął. Skończyłam studia, dostałam pracę, wynajęłam kawalerkę i... poznałam Pawła. Był synem właścicielki mieszkania, więc pewnego dnia przyszedł odebrać pieniądze za wynajem. Poczęstowałam go herbatą, rochę pogawędziliśmy. Paweł zaoferował mi swoją pomoc. Od tego dnia wpadał do mnie przynajmniej raz w tygodniu. Naprawił cieknący kran, powiesił suszarkę do naczyń. Świetnie nam się rozmawiało, rozumieliśmy się tak, jakbyśmy się znali od lat. Przy żadnym mężczyźnie nie czułam się tak bezpiecznie. Kiedyś opowiedział mi o swoim małżeństwie. Nie miał dzieci. Dla jego żony, prezesa jednego z banków, najważniejsza była - jak twierdził Paweł - zawodowa kariera.

Reklama
Z początku bałam się tej nowej miłości

Mam już 25 lat i nie jestem naiwna. Od początku zdawałam sobie sprawę, do czego mogą doprowadzić te spotkania. I naprawdę nie chciałam być "tą trzecią". Wiedziałam, że związek z żonatym rzadko się udaje. Moja koleżanka od lat tkwiła w takim trójkącie. Samotnie spędzała święta, sylwestra, czekała na każdą chwilę, kiedy jej ukochany wyrwie się od żony. Nie chciałam żyć tak jak ona, dlatego przez moment myślałam nawet, żeby zniknąć z życia Pawła. Ale nie miałam dość sił, by przerwać tę znajomość. A gdy wyjechał na miesiąc za granicę, zrozumiałam, że go kocham. Kiedy więc wrócił i powiedział: "Nie potrafię bez ciebie żyć", kochaliśmy się jak szaleni. Od tamtej pory spotykaliśmy się codziennie. Paweł miał swoją firmę i nienormowany czas pracy. Jego żona nie wracała do domu przed północą. Spotykaliśmy się u mnie, a kiedy żona wyjeżdżała w delegację, Paweł zostawał na noc. Nigdy nie pytałam o jego małżeństwo, ale na pierwszy rzut oka widać było, że nie tworzyli udanego związku. Niestety, nie rozmawialiśmy również o naszej przyszłości. Teraz wiem, że powinnam zapytać go, co będzie z nami. Czułam się szczęśliwa. Miałam pracę, własny kąt i mężczyznę, którego kochałam. A Paweł zapewniał mnie o swojej miłości, obsypywał kwiatami i prezentami. Wierzyłam mu i nawet do głowy mi nie przyszło, że kiedyś może mnie tak boleśnie skrzywdzić.

Wkrótce za uczuciem przyszły kłopoty

Zimą dopadła mnie grypa. Przez tydzień leżałam w łóżku, kilka razy nawet wymiotowałam. Kiedy skończyło mi się zwolnienie, wróciłam do pracy, ale byłam słaba jak nigdy dotąd. Wieczorem zasypiałam zmęczona, a po 12 godzinach snu budziłam się wcale nie w lepszej formie. Na dodatek opóźniała mi się miesiączka. W końcu zrobiłam test ciążowy i... wyjaśniły się powody tej słabej kondycji. Lekarz potwierdził moje przypuszczenia: siódmy tydzień ciąży.
Pawła w tym czasie nie było, na kilka dni wyjechał do innego miasta. Mogłam oczywiście do niego zadzwonić, ale coś mi podpowiadało, bym tego nie robiła. Czułam jakiś dziwny niepokój. Przez kolejne dwa tygodnie nie powiedziałam mu o swojej tajemnicy. Raz nawet próbowałam go podpytać, czy myślał kiedyś o tym, jak wyglądałby jego syn. "Przecież ja nie mam dzieci i na pewno ich mieć nie będę" - stwierdził. "Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz" - pomyślałam, ale i tego wieczora nie powiedziałam mu o ciąży. Pewnego dnia miałam wyjątkowo dokuczliwe mdłości. Co chwila biegałam do łazienki. Paweł dziwił się, co mogło mi zaszkodzić. Potem zaproponował, że zawiezie mnie do lekarza. - Nie ma potrzeby, po prostu jestem w ciąży - powiedziałam jednym tchem.
Był przerażony. Nie powiedział nawet słowa. Szybko wstał, wziął płaszcz i wyszedł z domu. Przez cały dzień nie odbierał komórki. Liczyłam, że to chwilowy szok, że potrzebuje czasu, by się oswoić z tą myślą, ale w końcu zrozumie trudną sytuację, a może nawet ucieszy się z dziecka. Potem obwiniałam się, że nie w taki sposób powinnam mu o wszystkim powiedzieć. Wzięłam zwolnienie i przez cztery dni leżałam w łóżku. Podrywałam się na każdy dźwięk telefonu. Nasłuchiwałam na schodach znajomych kroków. Paweł jednak milczał jak zaklęty. Po którejś z kolei próbie udało mi się do niego dodzwonić. Zapytał, czy to na pewno jego dziecko. Poczułam się, jakby wymierzył mi cios prosto w brzuch. Kiedy potwierdziłam, powiedział: "Chcę, żebyś usunęła tę ciążę". Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Dosłownie mnie zatkało, rzuciłam słuchawką. Przepłakałam całą noc. Po kilku dniach odezwał się, zapytał, jaką podjęłam decyzję i czy czegoś nie potrzebuję. Powiedziałam mu, że zamierzam urodzić to dziecko i po południu mam wizytę u lekarza. Bardzo chciałabym, żeby ze mną poszedł. Czekałam na niego, ale się nie pojawił. A od tamtej chwili już nawet nie zadzwonił.

Czy sama dam sobie radę?

To już koniec trzeciego miesiąca. Stoję przed lustrem i patrzę na swoją powoli zaokrąglającą się sylwetkę. Jeszcze nie widać brzuszka, ale przytyłam na twarzy, powiększyły mi się piersi. Wiem, że urodzę to nasze dziecko, z przerażeniem jednak myślę, jak zareaguje na to moja rodzina i znajomi. Jak ja to wyjaśnię rodzicom? Co mam powiedzieć, gdy będą pytali, kto jest ojcem? Wychowali mnie na ?porządną dziewczynę?, pokładali we mnie tyle nadziei, myśleli, że ułoży mi się w życiu lepiej niż rodzeństwu. A ja ich zawiodłam. Romans z żonatym to i tak dla nich ogromny szok, a jeszcze do tego nieślubne dziecko! A jeżeli zostanę z tym wszystkim sama... Mam w głowie mętlik i tysiące pytań: czy potrafię być samotną matką? Czy zniosę złośliwe komentarze i uśmieszki? Jak poradzę sobie finansowo i co będzie z moją pracą? Jestem zatrudniona w biurze rachunkowym na czas określony; za dwa miesiące kończy mi się umowa. Co dalej? Szef bardzo mnie cenił, liczyłam więc, że na dłużej zwiążę się z tą firmą, ale teraz pewnie nie mam już o czym marzyć. Źle się czuję, prawdopodobnie znów pójdę na zwolnienie. Koleżanki będą na mnie wściekłe, jeśli wciąż muszą za mnie pracować. A jeżeli szef przyjmie kogoś na moje miejsce i ta osoba okaże się lepsza?
Nie znam przepisów. Nie wiem, czy przysługuje mi urlop macierzyński i co z wychowawczym. Jeśli nie będę zatrudniona, skąd wezmę pieniądze? A najgorsze jest to, że nie wiem, czego tak naprawdę mogę oczekiwać od Pawła; czy w końcu uzna dziecko; czyje nazwisko będzie nosić mój syn czy córka. Mam jednak nadzieję, że gdy zobaczy maleństwo, to w końcu poczuje się ojcem. No a co będzie, jeśli nie przyz- na się do ojcostwa? Jak powinnam wtedy postąpić? Czy można mu to ojcostwo udowodnić? I co z alimentami... Bez pieniędzy na pewno sobie nie poradzę. A przecież to jego dziecko! Jeżeli nawet nie chce go kochać, to przynajmniej powinien zapewnić mu utrzymanie. Boję się przyszłości. Nie wyobrażam sobie tego, co będzie dalej. Moje wszystkie plany wzięły w łeb. Nie odłożę już pieniędzy na nowe mieszkanie. Nawet gdy uda mi się wrócić do pracy, z jednej niewielkiej pensji trudno będzie mi wyżyć, kiedy urodzi się dziecko. O dalszym kształceniu się i kursie językowym na razie nie ma mowy. Ale mimo wszystko nie żałuję swojej decyzji. Wiem, że będę kochać to dziecko za nas dwoje.

Reklama

Co radzą specjaliści

Poszukaj wsparcia u bliskich
Ewa Klepacka- Gryz psycholog

Elu, podjęłaś dobrą decyzję. Jesteś odpowiedzialna, dzielna, na pewno będziesz wspaniałą mamą. Przede wszystkim porozmawiaj z rodzicami. Ich pomoc bardzo Ci się przyda. A może masz jakąś życzliwą ciocię, kuzynkę? Zadzwoń też do telefonu zaufania dla kobiet w ciąży (0-22 624 20 68). Pawłowi spróbuj wyjaśnić, że ciąża była przypadkowa, nie po to, by zmuszać go do deklaracji. Dbaj o siebie i nie martw się. Wszystko się ułoży.
Złóż pozew o alimenty
Robert Dzięciołowicz adwokat

Aby ojciec prawnie uznał dziecko, musi złożyć oświadczenie przed kierownikiem USC lub sądem rodzinnym (możliwe jest uznanie dziecka nienarodzonego!). Dziecko nosi wtedy nazwisko ojca (lub matki, jeśli oboje rodzice tak ustalą). Potem mężczyzna może przed notariuszem złożyć oświadczenie, w formie aktu notarialnego, że będzie płacił alimenty (o uzgodnionej wysokości). Jeśli jednak ojciec dziecka nie uzna go, powinna Pani wnieść pozew o ustalenie ojcostwa do sądu rodzinnego, właściwego dla miejsca zamieszkania Pani lub tego mężczyzny. Biologiczne ojcostwo ustala się na podstawie zeznań świadków, dokumentów, opinii biegłych oraz metod naukowych (badanie grupy krwi, DNA itp.). W tym samym pozwie powinna Pani wnioskować o alimenty oraz o zwrot wydatków związanych z ciążą i porodem. Gdyby Pani chciała ograniczyć ojcu prawa wychowawcze, również może to Pani zrobić sądownie, w tym samym pozwie, wnosząc o ograniczenie władzy rodzicielskiej. Pozew może Pani wnieść zaraz po porodzie lub później, do czasu osiągnięcia przez dziecko pełnoletności. Sprawy o ustalenie ojcostwa i o alimenty nie są proste, nie da się więc w tak krótkiej formie wyjaśnić wszystkiego. Radziłbym więc Pani zasięgnąć porady adwokata.
Poinformuj pracodawcę o ciąży
Hanna Naruszewicz-Witkowska prawnik

Jeśli umowa o pracę, zawarta na czas określony, nie kończy się przed upływem trzeciego miesiąca ciąży, to automatycznie z mocy prawa ulega ona przedłużeniu do dnia porodu. Pracodawca nie ma możliwości zwolnienia Pani, nie może też zmniejszyć wynagrodzenia, nawet jeśli z uwagi na ciążę zajdzie konieczność zmiany stanowiska pracy. Oczywiście powinna go Pani powiadomić o ciąży, najlepiej przed upływem okresu, na który została zawarta umowa, dołączając zaświadczenie lekarskie. Przysługuje Pani prawo do urlopu wypoczynkowego w wymiarze proporcjonalnym do okresu zatrudnienia (w wypadku jego niewykorzystania należy się ekwiwalent pieniężny). Po porodzie ma Pani prawo do zasiłku macierzyńskiego za okres 16 tygodni (wynosi on 100% wynagrodzenia). Niestety, nie przysługuje Pani urlop wychowawczy.

Reklama
Reklama
Reklama