Toksyczne relacje, toksyczne związki - coraz częściej spotykamy się z tym określeniem. Czym właściwie jest ta toksyczność?
Karolina Jarmołowicz: To słowo bardzo często pada w literaturze. Słowo toksyczność trafnie oddaje to, co się dzieje z człowiekiem, kiedy w takiej relacji niekorzystnej się znajduje. Wychodząc od słowa toksyczny: to cecha substancji chemicznych, która powoduje zaburzenia, a nawet śmierć komórki, która dostanie się gdzieś w pobliże toksycznej substancji. Kiedy mówimy o toksycznej relacji i ludziach, to myślimy bardzo podobnie. Kiedy ktoś wywiera na nas takie "trujące" działanie, to przebywanie w jego otoczeniu może niszczyć doszczętnie i ostatecznie nawet prowadzić pośrednio do śmierci. Wiele chorób ma podłoże stresowe. Z substancjami toksycznymi jest trochę łatwiej niż z ludźmi, bo mają umieszczony symbol przekreślonej czaszki na opakowaniu. Ludzie niestety nie. W związku z tym nie jest nam łatwo te osoby od razu rozpoznać i przed nimi chronić. Wchodzimy zazwyczaj z większą ufnością w relację, co niestety naraża nas na takie "toksyczne działanie". To, co jest najważniejsze, to budowanie świadomości. Każda zmiana czy jakikolwiek krok, który wykonujemy potrzebuje świadomości, realnego widzenia, wiedzy. Zdobywając wiedzę poprzez obserwację i rozmowę, mamy szansę poznać prawdę o danej osobie i jeżeli jest ona "toksyczna" to łatwiej nam zerwać taką relację.
Jak poznać, że nasz związek jest toksyczny?
Karolina Jarmołowicz: Toksyczność nie zna płci, aczkolwiek dużo więcej kobiet jednak zgłasza się z trudnością spotykania mężczyzn, którzy je wykorzystują i są przemocowi. Toksyczny związek to jest taka relacja, kiedy dwoje ludzi, albo jedna ze stron odbiera energię i chęć do życia. Przejawia się ona przede wszystkim brakiem proporcji pomiędzy tym co bierzemy, a tym, co dajemy. Zazwyczaj jedna ze stron wychodzi z gotowością, żeby pracować nad relacją, słuchać, rozmawiać, otwarcie mówić o problemach. Otwartość na taką rozmowę to jest istota tej "nietoksyczności". Gotowość do dawania, spełniania potrzeb, otwartość na kompromisy. Jeśli to towarzyszy tylko jednej osobie, a nie dwojgu, to znaczy, że coś jednak nie gra. O toksycznej relacji mówimy również wtedy, jeśli wszystko co robimy albo większość tego, co robimy, wydaje się dla drugiej osoby niewystarczające, a każdy błąd czy pomyłka jest szansą do poniżenia nas. Zamiast troski i wsparcia otrzymujemy chłód, milczenie, ciszę, niezauważenie, niezrozumienie albo krytykę.
Toksyczność jest także wtedy, kiedy my rezygnujemy stale z siebie, ze swoich planów i marzeń względem drugiej osoby. Powinny nam dać do myślenia również takie objawy jak: napięcie w towarzystwie partnera, ból żołądka, rozstrój żołądka, spocone dłonie. O toksyczności mówimy wtedy, kiedy my się - nigdy, albo prawie nigdy, nie czujemy się swobodnie przy takiej osobie, jeśli nie mamy wolności słowa, boimy się coś zrobić czy powiedzieć.
Dużo też mówi mowa ciała, oddech, spojrzenie. Jeśli przy naszym partnerze boimy się coś powiedzieć, np. w towarzystwie, bo on nas na przykład karci wzrokiem, to powinnyśmy się zastanowić, że coś jednak jest nie tak.
Co wtedy powinnyśmy zrobić?
Zobacz także:
Karolina Jarmołowicz: Przede wszystkim ufajmy sobie. Tak naprawdę chodzi o to, żeby siebie zapytać, co jest nie tak. Jeżeli wciąż zabiegamy i próbujemy, żeby nas ktoś zrozumiał i dostrzegł, ale nie znajdujemy sposobu, to coś nie gra. Pamiętajmy o tym, że dobry zdrowy związek to jest taka relacja, że przez większość czasu czujemy się w niej naprawdę dobrze. A jeżeli tak nie jest, to zacznijmy siebie obserwować i trochę partnera i porozmawiajmy z nim, że nie czujemy się najlepiej, że coś takiego dzieje się między wami. Przewrotnie, to jak on zareaguje i jak się do tego odniesie, to też pokaże, jaką jest osobą. Czy jest gotowy budować zdrowy, wartościowy związek oparty na zrozumieniu, trosce. To pokaże, czy jesteś dla niego ważna i czy twoje problemy są dla niego istotne, bo jeśli nie, to znaczy, że coś jest nie tak, bo to jest podstawa dobrego związku.
Czyli rozmowa powinna być punktem wyjścia?
Karolina Jarmołowicz: Przede wszystkim należy słuchać partnera. Osoby, które są lepszymi słuchaczami, jeśli będą bardziej uważnie zadawać pytania i słuchać, to tak naprawdę szybko się zorientują, że coś nie gra. Nie należy się oszukiwać "on się dla mnie zmieni", co często robią własnie kobiety. Mówimy: „Bo on tak tylko powiedział”. Nie, jeśli on tak powiedział, to znaczy, że tak właśnie myśli i wyraził to słowami. Warto go dopytać, co miał na myśli, jeżeli te słowa były dla nas niepokojące. Nawet jeżeli na początku jest nam trudno zobaczyć i nazwać to co się dzieje, to warto to zwerbalizować. Na początku nawet przed sobą. Jeśli nie mamy odwagi, żeby pójść do partnera, to warto pójść do przyjaciółki i jej o tym powiedzieć. Swoją drogą to też mówi dużo o relacji, jeżeli bardziej ufamy przyjaciółce niż własnemu facetowi... Jeżeli darzymy kogoś zaufaniem, to nasz partner powinien być pierwszą osobą, z którą powinnyśmy porozmawiać. Nie ma sensu, to co robi wiele kobiet, dawanie wciąż kolejnej szansy. Jeżeli w pierwszych trzech miesiącach znajomości, to my dajemy wciąż szansę, to co będzie przez całe życie?
Jeśli dopiero wchodzimy w relację, to powinniśmy słuchać uważnie, dopytywać, niczego nie zakładać. To, co podpowiada ciało, emocje, intuicja. Kiedy poznajemy kogoś - bądźmy spokojni, starajmy się nie skakać "na główkę do basenu". Przy kochającej osobie powinniśmy się czuć bezpiecznie, zrozumiani, szanowani. Osoby toksyczne będą skutecznie nas podważać i dewaluować. I to one będą wpływać na nasze poczucie wartości.
Czy w czasach Tindera i szukania znajomości przez Internet powinnyśmy być ostrożniejsze i bardziej czujne?
Karolina Jarmołowicz: Ostatnio słyszy się o klubach polujących na kobiety, o setkach facetów którym zależy tylko na seksie... zwłaszcza na Tinderze. Zwracam na to szczególną uwagę. Zachęcam do tego, żeby być wyczulonym i dopytywać. Jeżeli mężczyzna na wstępie znajomości imituje poczucie nadmiernej otwartości, pozornego otwierania na każdą potrzebę, nawet nadmiernego przerysowania i uległości, najczęściej tylko po to, żeby uśpić czujność, umiejętnie manipulować. To tylko temu służy. Tinder to jest miejsce do poznania, jak każde inne, ale nie należy wierzyć w to, że ten piękny przystojny facet na zdjęciu jest po pierwsze prawdziwy, a po drugie ma dobre zamiary wobec nas. Często - nie zawsze, ale tych mężczyzn są naprawdę setki na tej aplikacji, imiona, wiek, praca i nawet foty - są oszukane. Nie należy, nawet po wielu godzinach pisania, jechać do kogoś do domu "na film" albo zapraszać go do siebie. Sama przez kilka tygodni prowadziłam eksperyment na Tinderze i to, co doświadczyłam było naprawdę zatrważające. Mnie terapeutce jest łatwiej rozpoznać manipulacje i kłamstwo i wiedzieć, że facet ze zdjęcia nie ma nic wspólnego z piszącą osobą. Wyobrażam sobie, że młodym dziewczynom jest trudniej. Widziałam, z jaką pewnością mężczyźni to robili, co pokazuje, że mają doświadczenie i że to się sprawdza. Bardzo często mężczyźni szybko proponują spotkanie, bo nie mają czasu. Chcą szybko - tu i teraz rozładować swoje napięcie. To nie jest zdrowe. Toksyczne osoby często pragną władzy i poczucia siły i niestety one zdobywają często drugą osobę w krzywdzący sposób.
Na co zdecydowanie nie powinnyśmy się godzić w relacji z partnerem?
Karolina Jarmołowicz: To, co jest niezmiernie ważne, to powiedzenie sobie, co jest kompletnie nieakceptowalne. I ja bym tutaj z dużą uważnością, wymieniła te rzeczy. Przemoc fizyczna i psychiczna jest nieakceptowalna kompletnie. Nie ma tutaj mowy o tym, że w bliskiej relacji ktoś nas chwyta za rękę albo nawet popycha. Ktoś nam grozi, i to nie żartem tyko rzeczywiście. Ktoś nas kuje, rzuca szklankami, uderza pięścią w ścianę. To nieważne, że nie w nas, a w ścianę. Niedużo brakuje pomiędzy tą ścianą a nami. Taka nadmierna kontrola partnera, zazdrość, złość, agresja, takie wyładowywanie i używanie drugiej osoby do tego, żeby się poczuć lepiej. Taka ciągła zmienność, nieprzewidywalność zachowania, takie zmienianie wersje różnych wydarzeń. Np. ktoś mówi, umawia się z nami, że będzie o 18. No to świetnie. Jest godz. 18, tej osoby nie ma. My się zaczynamy niepokoić. O 18.30 piszemy smsa, czy coś się stało? – No tak już jadę. Jest godz. 19 – "no już, o co Ci chodzi, przecież już jadę". To nie jest w porządku. To jest przede wszystkim brak szacunku do nas i na to nie należy się zgadzać.
Na pewno nieakceptowalne są także kłamstwa. Ukrywanie pewnych faktów, zdrad i równoległe relacje. Jeżeli ja, będąc w relacji z Tobą, szukam czegoś na zewnątrz, to pokazuje, że to nie jest w porządku. Jeżeli mi czegoś brakuje, to ja się zatrzymuję i o tym z Tobą rozmawiam. Jeżeli nie dostaję, to się rozstaję, a nie zdradzam.
Nie w porządku jest też, że boimy się cokolwiek powiedzieć i np. kłamiemy czy ukrywamy jakieś rzeczy na swój własny temat, bo sobie coś kupiłyśmy. Boimy się tego, ze druga osoba nam to wypomni.
Bardzo często takiej toksyczności towarzyszą uzależnienia od wielu rzeczy: seksu, narkotyków, alkoholu, hazardu i takie osoby potrafią kłamać notorycznie. Jeśli to odkryjemy, to nie powinnyśmy tego akceptować, a jasno i konkretnie stawiać granice.
Nie jest w porządku także nadmierne osaczanie drugiej osoby. Takie symbiotyczne uzależnianie się od partnera. Często kobiety mówią, że są tak zazdrosne, że aż sprawdzają partnera. Ja wtedy pytam czy to jest w porządku co ona robi, że go tak nadmiernie osacza, ale z jakiego powodu ona to robi? Okazuje się, że np. w przeszłości, ten partner ją zdradzał, albo notorycznie ją oszukuje. I ona szuka dowodu na to, żeby udowodnić jemu, że on ją okłamuje. Dziewczyny! Nie ma potrzeby udowadniać o tym, że on nas okłamuje, bo on wie o tym.. przecież on to robi. W związku z tym nie chodzi o to, żeby szukać dowodów dla niego, tylko żebyśmy my zapytały siebie, co się dzieje takiego, że my nie ufamy. Następnie porozmawiały o tym z partnerem i jego reakcja na to jest także ważna.
Nie jest również w porządku szantażowanie emocjonalne, na przykład straszenie, że ktoś się zabije. To jest w ogóle niedopuszczalne. Jeżeli tak się dzieje rzeczywiście, że ktoś grozi sobie śmiercią w naszej obecności, nie powinnyśmy popadać w ten szantaż, tylko brać za telefon i natychmiast dzwonimy na pogotowie lub policję – to jest reakcja adekwatna i jedyna właściwa.
Warto również wspomnieć o żerowaniu na drugiej osobie, to znaczy wykorzystywaniu jej finansowo lub seksualnie. To jest zupełnie coś innego niż ja np. się umawiam z moim partnerem, że on mnie utrzymuje, bo chce, a ja np. zajmuję się domem. Natomiast jeżeli np. w takim układzie, że my się zajmujemy domem, a nasz partner zabezpiecza finanse i on nam zaczyna nas finansowo szantażować... To nie powinno mieć miejsca.
Czy w relacji toksycznej możliwa jest zmiana?
Karolina Jarmołowicz: To pewnie zależy od osoby i na pewno nie wystarczy, że tylko jedna osoba będzie tego chciała. Bo każda głęboka zmiana, jeśli ma być trwała, to musi być głęboka i może pojawić się tylko i wyłącznie wtedy, kiedy tego pragnie ta osoba. Kiedy ta osoba poczuje, że jest gotowa i ona się zmierzy z tym, to wtedy można powiedzieć, że jest szansa, żeby coś z tym zrobić. Nie możemy nikogo zmusić do zmiany i ja to często też mówiłam, pracując na niebieskiej linii na telefonie z ofiarami przemocy, szczególnie, że nie mamy wpływu na drugą osobę, tak bardzo jak nam się wydaje. Za to mamy wpływ na sytuację, w jakiej my się znajdujemy. Więc zamiast tak dużo poświęcać uwagi na zmianę tego kogoś, żeby on się zmienił i dorównał do naszych marzeń, niezależnie od tego czy one są nadmiarowe czy nie, to naprawdę czasem warto jest się rozstać i poszukać kogoś innego. Wyobrażam sobie, że kiedy są dzieci, to nie jest łatwa sytuacja i na pewno wymaga ona większego trudu, ale tak sobie myślę, że chyba trudniej jest w tym być i trwać, co dla nas niedobre. Jeżeli boicie się samotności, to warto sobie zadać pytanie, czy w tej relacji nie jesteśmy bardziej samotne niż gdybyśmy były same.
Z czasem będzie coraz trudniej odejść, więc pomyśl sobie czego byś pragnęła, czego byś chciała i rozdziel co jest pragnieniem, a co potrzebą. I jeżeli Twoje potrzeby nie są zaspokajane, to nie warto czekać i w imię pragnień porzucać tych potrzeb. Bo jeżeli takie rzeczy jak bezpieczeństwo przy drugiej osobie, szacunek, bliskość, jeżeli tego nie masz, no to co z tego, że Ci kupi kwiaty raz w tygodniu? Kwiatami szacunku sobie nie zapełnisz. Więc zachęcam do tego, żeby zadbać o siebie i zobaczyć swoje potrzeby, i czy w tej relacji moje potrzeby są spełniane. Tylko nie mylić z pragnieniami, bo pragnienia możemy dostać, ale możemy bez nich przeżyć. Natomiast jeżeli te potrzeby są naruszone, no to nie warto. To warto zupełnie co innego. Warto się zatrzymać i zobaczyć, co ja w tej sprawie mogłabym zrobić.
Fot. Archiwum prywatne
Karolina Jarmołowicz - psychoterapeuta i socjolog z Ośrodka CENTRUM, ekspert portalu kobieta.pl oraz znanylekarz.pl. Możesz umówić się na pierwszą bezpłatna konsultację.