Natalia Siwiec nagrała córkę i wrzuciła filmik do sieci

Natalia Siwiec zamieściła ostatnio na Instagramie prywatne nagranie z córką. Widać na nim jak czteroletnia córka Siwiec - Mia jest bardzo rozemocjonowana. Dziewczynka nie kryje swojej złości i płaczu. Każdy rodzic mający dziecko doskonale potrafi wczuć się w taką sytuację i wie, że często dzieci pokazują swoje emocje. Tylko, że zamiast porozmawiać wtedy z dzieckiem czy przytulić, niektórzy jak Natalia Siwiec wolą nagrywać filmiki, a co gorsza wrzucać je do sieci. Pomińmy fakt, że celebrytka ma na swoim koncie ponad milionową publiczność. Tu nie o to chodzi. Mogłaby mieć nawet jednego obserwatora, bo to nie tłumaczy tego, co zrobiła.

- Nie chcę... Cię! - krzyczy do swojej mamy dziewczynka. Siwiec odpowiada: - Jezus, jaka mina! To jeszcze bardziej rozdrażnia dziecko, które powtarza: - Nie chcę cię! 

Jak reaguje na taki stan córki celebrytka?

- Dlaczego, myszko? Co to za nerwy? Żebyś się nie podrapała, moja kochana rybeczko (dziewczynka trzymała w ręku coś ostrego- przypisuje red.)

Z nagrania można wywnioskować, że razem z Natalią Siwiec była jeszcze jedna osoba, do której dziewczynka krzyczała to samo co do mamy.

Ale pani ma nerwy... Nie chcesz mnie? Ja ciebie też - mówi kobieta. - Ty, może jej mieszkanie wynająć? - dodaje.

To, co wydarzyło się dalej jeszcze bardziej wbija w fotel: - Już niedługo pojedziemy, nie będziesz nas miała, będziesz miała spokój.

Zobacz także:

Natalia Siwiec dodatkowo zdjęcia córeczki opatrzyła według niej zabawnym komentarzem "Nerwy w konserwy". My postanowiłyśmy pozostawić swój komentarz dla siebie i poprosiłyśmy naszą psychoterapeutkę K. Leę Jarmołowicz z Ośrodka CENTRUM o fachową opinię.

Poprosiłyśmy psychoterapeutkę o komentarz:

Wydaje się, że w tych nagraniach dochodzi do dwóch niebezpiecznych kwestii: straszenia dziecka pozostawieniem samej oraz nagrywanie go wbrew jego woli i publikowanie kompromitujących nagrań w sieci. To nosi znamiona stosowania przemocy psychicznej wobec dziecka. Zadaniem rodzica jest dbanie o dobre samopoczucie dziecka i jego spokój, radość i poczucie bezpieczeństwa pozwalające na jego zdrowy rozwój. Straszenie malucha natomiast go zaburza.

Żyjemy w czasach, w których media społecznościowe są nieodłącznym elementem naszego życia. Widzimy wszystko, co ktoś tylko chce pokazać i pokazujemy wszystko, co przyjdzie do głowy, że ktoś zechce zobaczyć. Dla jednych to miejsce dowartościowania, a dla niektórych dobrego zarobku. Każdy może mieć konto na instagramie, tak samo niestety jak większość kobiet może mieć dziecko. Jeżeli połączyć niestabilną emocjonalnie osobowość budującą poczucie wartości na ilości kliknięć i dziecko… Trudno mi osobiście zachować spokój jak oglądam tego rodzaju materiały. Bo obowiązkiem rodzica jest chronić dziecko, a nie się nad nim znęcać i je upokarzać i straszyć. Dzieci są bezbronne. Przeraża mnie fakt że nikt nie reaguje, nie interweniuje Rzecznik Praw Dziecka, czy nie zostaje uruchomiona procedura Niebieskiej Karty aby sprawdzić co dzieje się w tym domu naprawdę.

Drugi aspekt tej sytuacji, to kwestia zamieszczanie w Internecie zdjęć i filmów swoich dzieci które je kompromitują. To, co dziś wydaje nam się fajne, śmieszne i jest dobrym żartem, to za parę lat może stać się upokarzające i ośmieszające. I może np. uniemożliwić realizację osiągnięcia jakiegoś życiowego celu naszemu dorosłemu dziecku. Odwołuję się tu do poczucia jakiejś empatii i odpowiedzialności rodzicielskiej. Dziecko to nie jest zabawka, a żywa istota, która ma prawo do prywatności, jak każdy z nas. Jeżeli nie chce być nagrywane, to należy to uszanować. Zamiast więc (niezależnie od świadomych intencji) postanowimy dać uciechę światu, zdobywając setki tysięcy like'ów, może ograniczmy się do publikacji swoich własnych zdjęć i siebie wystawiajmy na "pożarcie" mediom społecznościowym, ponosząc samodzielnie konsekwencje. Wrzućmy siebie w złości i płaczu, a nie dziecko. Zamiast nie mogące decydować o tym jeszcze nasze dziecko. Nadrzędną rolą rodzica jest bowiem przede wszystkim chronić swoje dziecko. Także w internecie i także przed konsekwencjami naszych nieprzemyślanych działań.