Adrianna Sułek to lekkoatletka specjalizująca się w wieloboju. 23-latka jest halową wicemistrzynią świata z 2022 roku, wielokrotną mistrzynią Polski, brązową medalistką z mistrzostw świata juniorów 2018 oraz młodzieżową mistrzynią Europy 2021. Sportsmenka występuje aktualnie na Mistrzostwach Świata w lekkoatletyce, które odbywają się w Eugene w Stanach Zjednoczonych. Dziewczyna swoim występem pobiła trzy rekordy życiowe, a także rekord Polski, który wynosił 6616 punktów i od 1985 roku należał do Małgorzaty Nowak. Niestety, fenomenalny wynik nie zapewnił Polsce miejsca na podium. Młoda lekkoatletka z Mistrzostw Świata wróci bez medalu, a za swoje "niewystarczające czwarte miejsce" wini Polski Związek Lekkiej Atletyki.

Adrianna Sułek: "jedynym hamulcem wstrzymującym rozwój mojej kariery jest PZLA!

Adrianna Sułek w rozmowie z tvp.sport dała upust swojej frustracji względem PZLA. Młoda lekkoatletka poskarżyła się m.in. na fatalne warunki ostatniego zgrupowania w Seatlle. "To był mój najgorszy obóz, jaki przygotowywał Polski Związek Lekkiej Atletyki. Jedzenie na kampusie, gdzie mieszkaliśmy, było tragiczne. Stale musiałam dbać o to, żeby zabezpieczyć sobie jakieś śniadania i kolacje. Postanowiłam przestać milczeć, bo ile można pobłażać? Podróż ze Seattle samolotem lecącym tylko do połowy drogi i dalszy dojazd autokarem? Brak słów".

Później postanowiła zabrać głos w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onetu, gdzie jeszcze raz poruszyła temat zgrupowań, które są tak ważne podczas okresu przygotowawczego przed ogromnymi występami na Mistrzostwach Świata.

"Śmiesznie wyglądała też nasza podróż ze zgrupowania w Seattle na mistrzostwa świata do Eugene. Muszę pisać e-maile z prośbą o odpowiednie posiłki. Ja nie jestem zawodniczką, która uprawia jedną konkurencję i potrzebuje energii na 10 sekund czy godzinę. Ja potrzebuję tego na dwa dni! Ja zajeżdżam organizm katorżniczą robotą po to, żeby na ostatniej prostej, kiedy przychodzi najważniejszy okres przygotowawczy, jeść jakieś świństwa? Muszę latać do sklepu, tysiąc schodów do góry i do dołu, żeby coś kupić. Po coś ci ludzie w związku są? Chyba nie na wakacjach? My, zawodnicy, musimy chodzić do restauracji czy do sklepu na zakupy".

Jedynym hamulcem wstrzymującym rozwój mojej kariery jest Polski Związek Lekkiej Atletyki. To, co robi związek, to jest rzucanie kłód pod nogi i ja już mam dosyć milczenia. Postanowiłam, że po tych mistrzostwach świata będę mówiła już o tym głośno i szukała kogoś, kto pozwoli mi się uniezależnić od PZLA. Mówię nie tylko w swoim imieniu, ale wielu osób ze środowiska lekkoatletycznego, tylko one obawiają się głośno o tym powiedzieć, a ja mam to gdzieś... Zostawiam serce na bieżni i na każdym treningu, a oni tylko utrudniają nam życie i robią to z pełną premedytacją - podkreśla młoda lekkoatletka w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onetu.

PRZECZYTAJ TAKŻE: