Od premiery trzeciej, ostatniej części ekranizacji głośnej powieści 50 twarzy Greya minęły cztery lata. Wcześniej milcząca na temat filmu Dakota Johnson otworzyła się na temat swojego doświadczenia z planu filmowego popularnej produkcji. Jak się okazuje, proces tworzenia filmu nie należał do najłatwiejszych. "To był nieustający chaos" - wyznaje w wywiadzie dla Vanity Fair aktorka wcielająca się w rolę głównej bohaterki, Anastazji Steel. Wcześniej mówiło się o wzajemnej niechęci Dakoty Johnson i Jamie Dornana, czyli filmowego Christiana Greya. Po latach okazuje się jednak, że to nie odtwórcy głównych ról byli problemem na planie. Kto wprowadzał zamieszanie?

Dakota Johnson o 50 twarzach Greya: "Zgodziłam się na udział w zupełnie innym filmie niż ten, który ostatecznie zrobiliśmy"

W rozmowie z Vanity Fair szczerze powiedziała, że nie tak wyobrażała sobie projekt, na którego udział się zdecydowała. "Zgodziłam się na udział w zupełnie innym filmie niż ten, który ostatecznie zrobiliśmy" - podkreśla Dakota Johnson. Zapytana o to, co sprawiło, że efekt końcowy tak drastycznie odbiegał od wyobrażeń aktorki Johnson wskazała kilka czynników. Jednym z nich miała być nadmierna ingerencja autorki książki, Eriki Leny Mitchell, w proces twórczy filmu.

Miała bardzo dużą kontrolę nad procesem twórczym, przez cały dzień, każdego dnia. Żądała, aby pewne rzeczy znalazły się w filmie. A przecież są fragmenty książki, które zupełnie nie pasowały, jak chociażby wewnętrzny monolog bohaterki, który czasem był zwyczajnie tandetny, nie dało się tego powiedzieć na głos. Najpierw kręciliśmy sceny, które chciała Erika, potem robiliśmy ujęcia, które my chcieliśmy zrobić. Dzień wcześniej przerabiałam dialogi, tak abym mogła dodać linijkę tu i tam. To był nieustający chaos - wyznaje Dakota Johnson

"Byłam bardzo młoda. Miałam zaledwie 23 lata. To było przerażające. Bywało wiele nieporozumień. Wcześniej nie mogłam mówić o tym szczerze, w końcu chcesz promować film we właściwy sposób. Ostatecznie jestem dumna ze wszystkiego, co udało nam się zrobić, ale to nie było proste" - dodaje aktorka, nazywając sam proces kręcenia trylogii "psychotycznym" doświadczeniem.

Zapytana o to, czy żałuje udziału w głośnej ekranizacji erotycznej powieści Johnson odpowiedziała:

Nie, to nie tak, że żałuję. Gdybym wtedy wiedziała, jak to będzie wyglądać, nie sądzę, żeby ktokolwiek się na to zdecydował. Ale nie żałuję. Te filmy wpłynęły na nasze kariery. To było świetne dla naszej zawodowej drogi. Naprawdę jestem bardzo wdzięczna, ale to było dziwne. Bardzo dziwne.

Dakota Johnson o relacji z Jamie Dornanem. Faktycznie się nie lubili?

Media przez lata rozpisywały się o konflikcie między odtwórcami głównych ról w głośnej trylogii. Ironicznie, plotki sprawiły, że Dakota Johnson i Jamie Dornan zbliżyli się do siebie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Nigdy nie było czasu, gdy się nie dogadywaliśmy. Wiem, że to dziwne, ale Jamie jest dla mnie jak brat. Bardzo, bardzo, bardzo go kocham. Mogliśmy na siebie liczyć na planie. Musieliśmy sobie ufać i chronić siebie nawzajem.

"Robiliśmy na planie najdziwniejsze rzeczy, więc musieliśmy być zgranym zespołem, żeby móc powiedzieć tego nie zrobimy albo nie kręćcie nas w tej pozycji. Są rzeczy, których nadal nie mogę powiedzieć, ponieważ nie chcę zaszkodzić niczyjej karierze czy reputacji, ale zarówno Jamie, jak i ja byliśmy traktowani naprawdę dobrze. Erika jest bardzo miłą kobietą, zawsze była dla mnie przemiła i jestem wdzięczna, że chciała, żebym to ja zagrała w tych filmach" - wspomina Dakota Johnson.

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Zobacz także: